Po dzisiejszym seansie Gran Torino i przepysznych zapachach dochodzących od sąsiadów, postanowiliśmy zrobić gryyyla z niczego 😉 bo nas ta chętka nagła kompletnie zaskoczyła. Więc tak:
kiełbaski (ostały się jakieś trzy rodzaje nie mam pojęcia jakie),
pieczone ziemniaki z masłem i białym serem,
sałatka z koziego sera czosnkowego z rukolą i prażonym słonecznikiem i sosem balsamico,
surówka z kapuchy kiszonej z marchewką i selerem,
chleb (potem trafił też na grill),
sos paprykowy (z Gęsiego Zakrętu)
piwo i lemoniada truskawkowa z musującym białym winem
a na deser banany z sosem waniliowo-czekoladowym polane koniakiem 🙂
… wkrótce dlaczego grill i dlaczego Gran Torino 🙂