Wątpię, żeby ktoś jadł w święta akurat fettuccine, ale filmy rządzą się swoimi prawami.
Kiedy Jack Black odkrywa, że jego dziewczyna go zdradza, Kate Winslet pociesza go i obiecuje zrobić cytuję: „christmas fettuccine”. Zatem i ja nie mogę tego pominąć, szczególnie, że to mój ulubiony świąteczny film. A potrawa, jak zawsze w filmach, nie została wybrana przypadkowo.
Przepis na Fettuccine
6 porcji
Składniki:
0,5 kg makaronu fettuccine
2 1/2 szklanki gęstej śmietany
1/2 szklanki soku z cytryny
12 łyżek masła
2 szklanki tartego parmezanu
2 łyżeczki startej skórki z cytryny
szczypta gałki muszkatołowej
sól, pieprz
Przygotowanie:
1.Ugotuj makaron w dużym garnku w lekko osolonej wodzie al dente. Odcedź.
2. Wymieszaj w dużym garnku 2 szklanki śmietany i sok z cytryny, dodaj masło i podgrzewaj na małym ogniu, aż masło się roztopi. Mieszaj od czasu do czasu.
3. Dodaj makaron i resztę śmietany, oraz parmezan, skórkę z cytryny, gałkę, sól i pieprz. Wymieszaj podrzucając makaron w garnku. Trzymaj na małym ogniu około minuty, aż sos oblepi makaron.
I gotowe, błyskawiczne, w przysłowiowe pięć minut. Włącz film, nałóż na talerze i delektuj się z ukochaną osobą, w święta i nie tylko.
Całkiem filmowa historia potrawy:
Fettuccine jako takie to tylko nazwa makaronu, a tak naprawdę mowa o fettuccine alfredo. Danie pierwotnie było tylko makaronem z masłem i parmezanem i znane było już w XV wieku jako maccaroni romaneschi („Roman pasta”). Skąd zatem alfredo? W 1892 roku w Rzymie, niejaki Alfredo di Lelio zaczął pracę w restauracji swojej matki. Zrewolucjonizował danie dodając do niego potrójną porcję masła („fettuccine al triplo burro”), zrobił to ponieważ chciał jakoś skłonić swoją żonę do jedzenia, która po urodzeniu dziecka była bardzo słaba i nie miała apetytu.
Jednak to nie koniec romantycznej historii. Do restauracji prowadzonej już przez samego Alfredo, zawitali niezwykli goście. Mary Pickford i Douglas Fairbanks, byli akurat podczas swojej podróży poślubnej, kiedy spróbowali słynnego dania Alfredo. Byli zachwyceni i rozsławili jego restaurację. W ramach podziękowania podarowali mu złote sztućce z napisem “To Alfredo the King of Noodles”.
Hola hola zapytacie, przecież tutaj jest śmietana! Wersja ze śmietaną jest wersją amerykańską, a ponieważ akcja filmu dzieje się w Los Angeles, here you go. A ponieważ jest miłość, to danie wpasowało się w historię i d e a l n i e!
Po więcej ciekawostek, smaczków i innych filmowo-kulinarnych delikatesów zapraszam do obserwowania bloga Kino i Kuchnia na facebooku albo na instagramie.
O świątecznych filmach poczytasz TUTAJ.