„Wiatr wyjątkowo ciepły w lutym, roznoszący zapachy smażonych na patelni naleśników i kiełbasek, i słodkich od cukru pudru wafli na podgrzanym talerzu.”
Ciężko się pisze o takich filmach jak Czekolada, bo cokolwiek się napisze i tak nie odda magi ekranu, kreacji aktorskich i widoku smakowitości. „Wielki post to nie jest najlepszy czas na otwieranie cukierni. To nie będzie cukiernia.”
Matka i córka, posiadaczki tradycyjnej receptury przyrządzania kakao, przybywają do malutkiej miejscowości we Francji i otwierają cukiernię … ale przecież to wszyscy wiecie. Przejdę więc od razu do rzeczy. Od samego początku fascynowały mnie wszystkie czekoladowe pyszności w tym filmie, bo sama zaliczam się do czekoladoholików i dzień bez czekolady uważam za stracony. Zanim jednak wrzuciłam po raz setny w odtwarzacz DVD Czekoladę, postanowiłam przeczytać książkę, o której istnieniu nie wiedziałam, gdy film wchodził do kin.
Zaśliniłam chyba wszystkie strony, namazałam milion notatek szukając przepisu na czekoladę do picia, który ma 2000 lat. Książka pełna jest opisów samego jedzenia, ale też trafnych porównań do i nawiązań: „…twarze pomarszczone jak jabłka z zeszłego lata, oczy wbite w zmarszczki jak rodzynki w ciasto”. Kusiło mnie, żeby dodać do tego wpisu menu z książki, ale nie będę Wam odbierać przyjemności przeczytania jej i odkrywania francuskich specjałów. Teraz czas na film, który jak w większości przypadków odbiega, jak to często bywa, od książki.
Co my tu mamy pysznego oprócz zawiłości ludzkich losów i ukrywanych słabości. Vianne (Juliette Binoche) bardzo uważnie słucha swoich gości i wie co każdy z nich lubi najbardziej: paprykowy rożek (mocny odważny smak, z odrobiną chili), czysty kokos z Gwatemali (rozbudza żądze), czekoladowe muszelki, różane praliny z Cointreau, czy sutki Wenus. Powoli zdobywa serca i podniebienia mieszkańców, którzy uzależniają się od jej trafnych wyborów czekoladek. Dwa podejścia do przystojnego cygana Roux (Johnny Depp) nie trafione, ale to tylko my i Roux myślimy, że pudłuje, ona wie od początku.
Yvette: Do you have more of those bean thingies, please?
Vianne: Oh, sure. Um… How many do you want?
Yvette: How many have you got?
Jednak te wszystkie słodkości mają i swoją gorycz, dodaną przez ludzi, a głównie przez jednego, hrabiego Reynaud, który to robi wszystko żeby zaszkodzić naszym „skandalistkom”. Słodycze to tylko środek, narzędzie to zwodzenia mieszkańców na złą drogę. Nawołuje do bojkotu i wygłasza antyczekoladowe kazania, a sam ledwo powstrzymuje się przed rzuceniem się na cokolwiek słodkiego (co w końcu i tak następuje).
„Bardzo mroczne, uwielbiasz gorzką czekoladę”
Jego przeciwieństwem jest Armande (Judi Dench), starsza pani dająca przykład cieszenia się ostatnimi chwilami i kosztowania przyjemności pomimo zakazów rodziny. Przyjęcie, które wydała było na miarę królewskiej uczty. Widoki rozpuszczonej czekolady, wiśni, świeżo tłuczone ziarna kakaowca… gary się mieszają, a łyżki wstydzą, tyle rozkoszy wokoło. Nie samymi słodyczami człowiek jednak żyje, więc jest i langusta i indyk z sosem czekoladowym, a wszystko popite szampanem. Twarze gości w zwolnionym tempie biorące kęs za kęsem, a za tym rozlewający się na ich twarzach błogostan…
Armande: Your cinnamon looks rancid.
Vianne: Well, it’s not cinnamon, it’s a special kind of chili pepper.
Armande: Chili pepper in hot chocolate? Psh.
Vianne: Mm-hm. It’ll give you a lift.
A żeby było mało na koniec postu Święto Czekolady, by wszystko dobrze się skończyło…
Ps. Czyste kakao z odrobiną chili, napój który starożytni Majowie wykorzystywali w rytuałach/ceremoniach, wierzyli bowiem, że kakao ma moc uwalniania skrytych pragnień i ukazywania losu.
Ps1. i pamiętajcie najlepsze na ból brzucha są liście kakaowca 😉
Ps2. a podobno Johnny Depp nie lubi dobrej czekolady, jego ulubione to wyroby czekoladopodobne, coś jak nasze świąteczne Mikołaje czy Zajączki
Ps3. Juliette Binoche specjalnie do tej roli uczyła się wyrobu czekoladek w jednej z paryskich cukierni
Czekolada | Chocolat, 2000, reż. Lasse Hallström
Ogląda, gotuje i fotografuje: Kino i Kuchnia