Najpierw w ogóle miałam o tym filmie nie pisać… bo brak słów. Potem miał być krótki wpis na fejsie, ale byłby za długi i bezsensu. Więc jest cały post o głębszej historii kryminalnej niż się wydaje.
Zacznę od końca: masakra. Jak lubi mawiać pewien przyjaciel: facet (Smarzowski) jest w formie. Ale jak! Film precyzyjnie wyreżyserowany od pierwszej do ostatniej minuty. Wbijający w fotel i przykuwający 100% uwagi (niestety mam chyba adhd czy coś, ale z koncentracją to u mnie ciężko. Milion pomysłów, pomysłów rodzących następne pomysły itd. itd., więc takie sytuacje zdarzają mi się bardzo rzadko. No nie ważne, nie o tym)
Aktorów grających u Smarzowskiego nawet nie trzeba wymieniać, ale zróbmy to: Marian Dziędziel, Bartłomiej Topa, Arkadiusz Jakubik, Jacek Braciak, Marcin Dorociński, Agata Kulesza, Iza Kuna. Najlepsi z najlepszych. Scenariusz … o rany.. mówi się, że życie pisze najlepsze scenariusze i coś w tym jest. Tylko po filmie nachodzi Cię niestety smutna refleksja, że pod tą całą telewizyjno-reklamową fasadą, tam gdzie nikt nie zagląda, albo raczej nie pozwala, jest ludzkie piekiełko.
Miałam pewne wątpliwości do zastosowanych w filmie amatorskich nagrań z telefonu, przypomniały mi się klimaty i zasady Dogmy i bałam się, że mnie to umęczy. Filmy są jednak wykorzystane tylko tam gdzie trzeba, częściowo żeby dodać trochę aspektu realności, a częściowo, żeby nie wszystko pokazywać wprost. Są tak wkomponowane, że po jakimś czasie stają się oczywiste.
Aby pójść na film nie potrzebujecie czytać recenzji czy innych komentarzy, niech Wam wystarczy nazwisko reżysera i to co jest trailerach (choć to tylko 10% filmu). Po początkowych salwach śmiechu, nagle i gwałtownie przyjdzie szok… a potem gdy wszystko okaże się już jasne, dostaniecie pałką po głowie.
Powiecie okej okej, ale co to ma wspólnego z jedzeniem… niby jestem tu panią na włościach i mogłabym sobie napisać, bo tak, ale nie. Polskich (filmowych i nie tylko) policjantów od amerykańskich odróżnia szczególnie jedzenie 🙂 Nasi bohaterowie nie wcinają pączków i hamburgerów, jak w życiu, stołują się w wietnamsko-chińskim barze Dudu. Zresztą załatwiają tam sporo własnych lewych interesów. Są przechowalnią gorących towarów i miejscem wymiany dokumentów. Bar Dudu możecie oczywiście sami odwiedzić (róg Królewskiej i Marszałkowskiej) i przekonać się na własnym podniebieniu o jakości serwowanych dań, mnie pasują, tzw. klasyka gatunku.
Podsumowując… wg mojej subiektywnej oczywiście oceny, Smarzowski jest obecnie najlepszym polskim reżyserem i każdy jego film jest coraz lepszy, a wszystkie odzierają nas z codziennej obłudy i zakłamania, bez sentymentów, półsłówek czy owijania w bawełnę. A prawda jak wiadomo boli najbardziej.
Ogląda, gotuje i fotografuje: Kino i Kuchnia
Drogówka, 2013, reż. Wojciech Smarzowski