Kiedyś chodziło o to żeby czegoś dokonać, dzisiaj żeby zostać kimś.
Żelazna Dama. Smutne wieści dzisiaj przyszły, ale patrząc obiektywnie na całe życie Margaret Thatcher myślę, że odeszła spełniona, może nie ze wszystkiego zadowolona, ale z jej wymaganiami.
Kompletnie nie interesuję się polityką, ale trudno nie znać Margaret, a jeszcze trudniej nie znać filmu o niej „Żelazna Dama” z fantastyczną rolą Meryl Streep, który to jest z tych filmów, które dają mi siłę. Nie chcę, żeby ten post poszedł w nutę patetyczną i ckliwą, więc pilnujcie mnie, bo nie wiem jak to będzie.
Wielu krytyków, polityków uważało trochę ten film za próbę wybielenia i złagodzenia, trochę wyidealizowania na stare lata wizerunku Margaret, a moje zdanie jest takie, że może wcale tak daleko od pomnika nie jesteśmy. Jej siła, charyzma i brak mazgajenia… wiedziała czego chce, ale oprócz tego była człowiekiem, kobietą, miała dzieci, dom, męża. Wspaniała relacja z mężem, gorzej z dziećmi, ale chyba nikt z nas nie oczekuje, że można pogodzić jedno i drugie, zawsze coś ucierpi, zawsze trzeba wybrać to co jest w tej chwili ważniejsze.
Uwielbiam tą scenę u lekarza, kiedy mówi o tym, że wszyscy teraz czują zamiast myśleć… dużo w tym prawdy. Przechodzimy w samoumartwianie i uduchawianie, tłumaczenie własnych słabości czymkolwiek się da, zamiast wziąć się w garść.
Jedna z piękniejszych i nie ckliwych scen oświadczyn w historii kina jest właśnie w tym filmie, bo iluż mężczyzn słyszy tak śmiałą deklarację przy prośbie o rękę:
– Życie każdego musi coś znaczyć, oprócz gotowania, sprzątania i dzieci. Musi mieć znaczenie, nie mogę umrzeć zmywając filiżanki. Mówię poważnie. Powiedz, że to rozumiesz?
– Właśnie dlatego chcę się z tobą ożenić.
Zawsze wolałam towarzystwo mężczyzn (podobnie jak MT), ale bardzo przyciągają mnie silne kobiety. Ogromny wpływ ojca, whiskey, kurde „like looking in the mirror” 😉 w zasadzie jesteśmy bardzo podobne, no może ja nie byłam premierem i nie noszę na co dzień pereł, ale jeszcze mogę urodzić bliźniaki 😀
Jedzenie ze zrozumiałych względów, jest tu głównie rekwizytem, choć istotny jest wątek sklepu spożywczego ojca i doświadczenia zdobytego na rodzinnym biznesie. Potem są już głównie śniadania w formie jajka na miękko i tostów, albo eleganckie obiadki z politykami. Raz mamy halibuta, a raz zimną kolację i złośliwy głos ducha męża: „Zimna kolacja Margaret, obniżasz standardy” 😉 I jeszcze krótki reportaż o small biznesie i lodach „Love days”.
„Wezmę sobie małego, bo dbam o figurę. A dla Denisa coś na patyku”
Podsumowanie jest jak dla mnie jedno od lat, też słyszałam je od rodziców:
„Nie podążaj za tłumem Margaret”
… czego sobie i Państwu życzę, dobranoc.
Ps. podobno ulubionym ciastem Margaret było Banofee Pie
Ogląda, gotuje i fotografuje: Kino i Kuchnia
Żelazna Dama | Iron Lady, 2011, reż. Phyllida Lloyd