Co gryzie Gilberta Grape’a. Przez to całe gotowanie i pisanie i fotografowanie, trzeba się przyznać bez bicia utyłam. U mnie nie ma tragedii, sprawa przejściowa, ot życie. Tragedie na pewno jednak przeżywa matka Gilberta, która od samobójczej śmierci męża, nie rusza się z domu i je potworne ilości jedzenia.
Niegdyś piękna kobieta zamieniła się w ogromnego potwora, z którego śmieje się całe miasto, a dzieci robią sobie wycieczki, żeby ją podglądać przez okno. To bez wątpienia gryzie Gilberta, choć zachowuje się w sposób dość zdystansowany, pomagając dzieciakom w podglądaniu. Gryzie go na pewno niepełnosprawny umysłowo brat Arnie, bo opieka nad nim to nie lada wyzwanie (tu w fenomenalnej roli nominowany do Oscara młodziutki Leonardo DiCarpio).
Momma: You’re my knight in shimmering armor. Did you know that?
Gilbert: I think you mean shining.
Momma: No shimmering. You shimmer, and you glow.
Trudno jest pisać o rzeczy tak przyjemnej jak jedzenie w kontekście filmu, w którym to właśnie ono jest częściowym sprawcą sytuacji rodziny Grape’ów. Widok na kuchenkę wiele mówi: amerykańskie naleśniki (o wiele grubsze od naszych tradycyjnych), masa bekonu, ziemniaków i sadzone jajka. Talerz przygotowywany dla matki nakarmiłby spokojnie dwie, a nawet trzy osoby.
Przez chwilę wydawało mi się, że ten film jest o zakupach, bo w co drugiej scenie Gilbert albo jest w sklepie (w którym pracuje), albo wiezie wielkie torby z zakupami do swojego domu, albo do domu klientów, a szczególnie jednej. Gilbert ma swoją mała tajemnicę, a mianowicie romans z zamężną mieszkanką miasteczka. To bardziej ona go sobie wybrała i celowo robi zakupy w godzinach nieobecności męża. Wygania dzieci na dwór i zabiera się do rzeczy. Czyżby mała zajawka 9 i pół tygodnia.. lody …stół kuchenny… pech chciał, że mąż wrócił wcześniej… a zaczynała się taka ciekawa scena…;)
Małe amerykańskie miasteczko, cisza, spokój, nic się nie dzieje. Ale nadchodzi wielkie wydarzenie… w miasteczku otworzą nową knajpę … Burger Barn. Kolega Gilberta, który stara się o posadę, jest w 100% przekonany o wyższości tej akurat restauracji. Tłumaczy, że używają specjalnego tłuszczu dzięki któremu frytki są bardziej chrupkie i niepowtarzalne, mają 15 rodzajów sosów, 2 rodzaje sałat… Niebo w gębie – podsumowuje, używając w swojej wypowiedzi w większości słów z broszur reklamowych sieci.
Kulminacją są 18ste urodziny Arniego, który miał przeżyć góra kilka lat, a dożył aż tylu. Siostra obiecuje upiec tort, do tego przekąski: parówki, galaretka z winogron, ketchup i kawałki ananasa zwinięte w plastry boczku. „– A jak upieczesz boczek? pyta matka. – W piekarniku. – Ale wtedy nie będzie chrupiący, nikt nie lubi miękkiego boczku”. (ja tam lubię ;))
Za każdym razem kiedy oglądałam ten film ryczałam, tym razem myślałam, że skoro oglądam go pod kątem jedzenia, będzie inaczej… guzik prawda… W filmie sama młodzież: Leonardo DiCaprio, Juliette Lewis, Johny Deep, John C. Reilly.
Film na podstawie książki Petera Hedgesa – czytał ktoś, bo muszę się przyznać, że niestety nie, ale chętnie sięgnę.
Kino i Kuchnia
Co gryzie Gilberta Grape’a | What’s Eating Gilbert Grape, 1998, reż. Lasse Hallström