Winds in the east
Mist coming in
Like something is brewing
About to begin
Can’t put me finger
On what lies in store
But I feel what’s to happen
All happened before.
Uwielbiam zapadać się w disneyowską konwencję, a Ratując Pana Banksa idealnie spełnia te warunki. Wzruszać się, śmiać i oczekiwać happy endu. Tak będzie i tym razem. Chociaż robię postępy, bo popłynęłam dopiero przy Myszce Miki na czerwonym dywnie, robię się twardsza hehehe..
Klasycznie zbudowana fabuła, nie znajdziecie tu niczego nowego, nic Was nie zaskoczy, ale może właśnie o to chodzi. Disney ma być taki i tak właśnie opowiadać nam historie, tym bardziej o sobie ;). P. L. Travers może wydać się na początku nieprzyjemną starą panną, ale z czasem trochę zmięknie. Szczególnie kiedy widzimy ją we wspomnieniach z dzieciństwa, z ubóstwianym ojcem.
Praca nad ekranizacją Mary Poppins musiała być dla Walta kosztowna i trudna. A przypuszczam, że w rzeczywistości ta współpraca nie była tak różowa jak filmie. Nawet jeśli sekretarka jak na ekranie znosiła tony ciast, galaretek i słodyczy. Ucieszyłam się na widok jej grymasu czerwonych ust, że to nie może być musical (po Krainie Lodu zakazałabym robienia musicali :)) To był dopiero początek masy poprawek jakie wprowadziła do przygotowanego scenariusza. Zimna, oschła, zasadnicza, ale Walt wiedział jak ją podejść. W rzeczywistości jednak nigdy nie wybaczyła takiej ekranizacji i nigdy więcej nie zgodziła się na przeniesienie jakiejkolwiek powieści na ekran.
Walt Disney: Look at you! I could eat you up!
P.L. Travers: That wouldn’t be appropriate.
Ciekawie została przedstawiona historia powstania książek o Mary Poppins (przyznaję nie czytałam). Nawet gdybym je czytała, nie wpadłabym na takie powiązania i tyle wątków biograficznych. Pytanie co było prawdą w filmie a co wymysłem scenarzystów. Colin Farrell świetnie zagrał wesołkowatego ojca pijaka, przez którego nie chciała jeść gruszek. W zasadzie wszyscy zagrali bardzo dobrze, a Tom Hanks oddał Walta Disneya no prawie jakbym go znała 😉 (zresztą jak się okazuje dalekiego kuzyna, znaczy się Hanksa, nie mojego ;))
Koniecznie przed obejrzeniem filmu trzeba szybciutko pyknąć film z 1964. O wiele przyjemniej się ogląda i wie o co chodzi. Szczególnie jeśli ktoś tak jak ja nie czytał żadnej z tych książek. Ciekawe czy na obsadzenie w głównej roli Emmy Thompson miały wpływ dwa pokrewne filmy w których zagrała: Niania i Niania i wielkie bum? Ja tam widzę pewne wspólne cechy 🙂
Bardzo przyjemne kino, polecam. Worka nagród się nie spodziewam, ale na pewno miło spędzicie czas.
Ogląda, gotuje i fotografuje: Kino i Kuchnia
Ratując Pana Banksa | Saving Mr. Banks, 2013, reż. John Lee Hancock