Bogowie

bogowie

To pan jest tym wariatem ze skalpelem?

Możecie się śmiać ze mnie, ale ja się na koniec poryczałam. Z tych wszystkich emocji, z tego trzymania kciuków, żeby się w końcu udało, żeby się ludzie odczepili, żeby on dał radę. Więc jak już to puściło i wszystko się skończyło, to musiałam siąknąć nosem.

„Polak, Polakowi nawet klęski zazdrości”

Ogromna trudność i bardzo rzadko spotykana umiejętność wcielania się w postać do tego stopnia, że po pięciu minutach przestajesz widzieć aktora, widzisz tylko Religę. Kot przestał istnieć. Ta wspaniała kreacja nie powstałaby bez autora fenomenalnego scenariusza którego autorem jest Krzysztof Rak. Młody Religa objawia nam się jako charyzmatyczny, dowcipny i uparty kardiochirurg, w kraju który do dzisiejszego dnia potrafi tylko rzucać kłody pod nogi. Bezczelny i ambitny, pirat drogowy 😉

bogowie-2014-004-900x582

Starzy się boją, młodzi nie mogą.

Nie można nie wspomnieć o aktorach drugoplanowych równie dobrze dobranych i świetnie grających. Moja ulubiona Kinga Preis, z malutką rolą w której nawet buty grają, profil w oddali, całe ciało krzyczy, pomimo, że ona stoi w miejscu. Druga postać to Piotr Głowacki, który wpadł mi w oko już przy okazji Dziewczyny z szafą.

– Kurwa!, – Oczko. – Co? – 21 kurwa.

Scena z Sonią Bohosiewicz i dialog o mięśniu i uczuciach powinni puszczać dzieciom w szkole 😉 A wszystko to w realiach PRL-u, szarej codzienności, braku funduszy, skostniałej władzy, zawistnych kolegów.

Poznałam nowego Religę i chcę go poznać bliżej. Już dopisałam do listy jego biografię napisaną przez Judytę Wartołę i Dariusza Kortko.

– Serce nie sługa. – To się jeszcze okaże.

I na koniec z innej beczki, bo wyczulona jestem na szczegóły kulinarne, a jest ich tu kilka a nawet jeden szczególny. Po pierwsze wszechobecne mięsa w galaretach i wódka, a po drugie słynna wątróbka, krojona skalpelem i przyrządzana na kuchence gazowej w gabinecie docenta. Pytanie czy drobiowa, bo podobno Religa nie tolerował drobiu:

„Od dziecka nie mogę jeść drobiu. Mam nieopanowany wstręt. Kiedyś, przed ślubem, pojechałem na wieś po metrykę urodzenia. Spotkałem tam moją nauczycielkę. Chciała mnie ugościć i ugotowała rosół z kury. Nie miałem odwagi robić jej przykrości i zjadłem. Wymiotowałem po tym jak kot.”

Ogląda, gotuje i fotografuje: Kino i Kuchnia

Rekomendowane artykuły