Nie będę ukrywać, że lubię bajki, więc może wszystkich nie oglądam, ale tzw. pozycje obowiązkowe to te nominowane do Globów i do Oscarów. Tym razem statuetkę zasłużenie zgarnęła Merida Waleczna, ale Hotel Transylwania wcale nie jest gorszy. Docenią go szczególnie rodzice dzieci, które są już na etapie mówienia, że są dorosłe i wszystko mogą 🙂
Natomiast Ci którzy chcieliby zobaczyć, co jedzą potwory, spotkają się ze słynnym francuskim szefem kuchni Quasimodo, którego mysz tropi ludzi, a on sam idealnie reprezentuje znerwicowanych szefów kuchni. Wszystko to przez 118 urodziny córki Draculi Mavis. Dla niej to jest specjalny tort naleśnikowy z pędrakami. Na imprezie natomiast można zamówić omlet z pastą z karaluchów i galaretką ze szczurów, ale bez żółtek (czyżby dieta Dukana ;))
Zabawny przysmak Mavis czyli bajgiel z „topionym” (chyba topiącym się 😉 serkiem ubawił mnie chyba najbardziej, spróbuję go zrobić na Halloween. Tak czy owak, z dzieciakami czy nie można sobie zapodać film i miło spędzić półtorej godziny.
Ogląda, gotuje i fotografuje: Kino i Kuchnia
Hotel Transylwania, 2012, reż. Genndy Tartakovsky