Film kulinarny o sile miłości i jedzenia. I chociaż z biegiem lat niektóre sceny mogą nam się wydawać bardziej zabawne niż romantyczne, to i tak magia tego filmu jest niezniszczalna.
Tita i Pedro zakochali się, ale pech chciał, że matka Tity była tradycjonalistką, a ona jako najmłodsza córka nie mogła wyjść za mąż, tylko miała się opiekować matką. I nawet osobista prośba o rękę nie pomogła. Wręcz przeciwnie, stała się okrutna zamiana.
Nie można tak po prostu wymienić tacos na enchiladas!
Tita i Pedro i ich romantyczna miłość wzruszają i poruszają skrywane gdzieś w środku pokłady dziecięcej wiary w wielką wieczną miłość. A kuchnia Tity pełna aromatów, smaków i emocji zaciągnie chyba najbardziej niechętną kuchni istotę do garów. Ani okrutna matka, ani przeciwności losu nie zabiją prawdziwej miłości. Nawet jeśli droga do spełnienie będzie wyboista i kręta, to w najgorszych chwilach, jak mawiała Nacha, pomoże właśnie jedzenie: Jedz, moje dziecko. Jedzenie sprawi, że ból będzie mniejszy. Nie sprawdzą się też słowa matki Tity, co boleśnie odczuje na swojej skórze:
„Poza tym, mężczyźni nie są niezbędni do życia, Ojcze. A rewolucja nie jest tak niebezpieczna jak mówią. Dużo niebezpieczniejsze jest jedzenie chili bez wody do popicia.”
W przeciwieństwie do tradycyjnej matki, Tita chce żyć po swojemu, nie słuchając nakazów. Za to w kuchni pielęgnuje tradycyjną kuchnię meksykańską. Jedzenie nabiera magicznych właściwości, kiedy doda się do niego miłość, smutek, nienawiść, rządzę. A przy tym uczta dla oczu, bo twórcy filmu nie szczędzą pięknych zdjęć z procesu przygotowywania potraw, czy ich konsumpcji.
Więc jeśli ten dzisiejszy dzień nie spędzacie z miłością swojego życia, to radzę Wam naprawcie to i nie czekajcie do emerytury. Jak mówiła babka doktora Browna Poranna Gwiazda: „Każdy sam musi odkryć co sprawi, że będzie żył naprawdę, bo to właśnie płomień tej zapałki karmi naszą duszę.”
A na koniec:
„Moja mama… Jakże tęsknię za jej gotowaniem, zapachem jej kuchni, jej mówieniem w trakcie przygotowywania posiłków, jej roladą świąteczną. Mnie ona nigdy nie wychodzi tak jak jej. I zastanawiam się, dlaczego tak płaczę, gdy ją robię. To pewnie dlatego, że jestem tak wrażliwa na cebulę, jak Tita… moja cioteczna babka. Ona będzie żyła tak długo, jak długo ktoś będzie gotował według jej przepisów…” – ja też… i zabieram się za przepisy Tity… a jest co gotować.
ps. I słówko wyjaśnienia odnośnie oryginalnego tytułu filmu „Like water for chocolate”. W Meksyku czekolady nie przygotowuje się na mleku tylko właśnie na wodzie. Czekoladę wrzuca się do gotującej się wody, żeby się rozpuściła. Być gotowym na miłość, romans i w takim kontekście jest to też metaforycznie użyte w filmie: „hot and ready”.
ps2. jedna z piękniejszych scen kulinarnych czyli jak przygotować Przepiórki w Płatkach Róż