Ratatuj w skrócie to film o szczurze Remy, obdarzonym niezwykłym zmysłem rozpoznawania i łączenia smaków, który podąża za swoją pasją, a marzy o byciu kucharzem.
Nasz bohater jest zafascynowany sławnym kucharzem Gusteau, którego to książkę kucharską zabiera uciekając z domu pod obstrzałem staruszki. To duch Gusteau będzie mu się ukazywał i doradzał co robić. Jak to w bajkach bywa, Remy trafia do restauracji Gusteau, gdzie poznaje naszego drugiego bohatera czyli Linguini. Niezdarę, ciamajdę i kulinarne antytalencie, które jak się później okaże (spoiler) jest nieślubnym dzieckiem szefa.
Szczur w restauracji nie może gotować, ale korzystając z człowieka…? Patrząc jak Remy steruje Linguinim, pytam się who’s the captain now! a kto tu jest maskotką? 😉
W bajce jak i w życiu nie może zabraknąć złego bohatera. Skinner następca Gusteau, korzystając z nazwiska i renomy słynnego kucharza, chce wprowadzić swoje mrożone gotowe obiady i przy okazji nie cierpi też Linguiniego.
“Good food is like music you can taste, color you can smell.”
Zakładam, że nie ma osoby, która nie widziałaby tego filmu i opowiadanie treści nie za bardzo ma sens, więc przejdźmy do filmu od kuchni. Cała ekipa Pixar pracująca przy tej animacji brała lekcje gotowania w znamienitej paryskiej restauracji i pracowała u boku szefa Thomasa Kellera w French Laundry (Yountville, Calif.)
Whats cooking?
Szczególnie polecam wam ich Instagram, można się trochę oślinić. Polecam wam też wszystkie jego (Kellera) książki kucharskie. Jeśli na którąś traficie, kupujcie w ciemno, bo są wspaniałe. Jest też oczywiście książka kucharska dla dzieci przygotowana przez Kellera: Whats cooking? (bazuje na filmie).
Wracając do filmu, cheese course został dosłownie skopiowany z paryskiej restauracji Hélène Darroze. Wiernie są też odtworzone zawiłości podawania wina. Tak samo jak krzywizny na dnie miedzianych rondli, para z garnka z zupą, czy sposób opadania plasterków pora po przekrojeniu, to wszystko jest jak w prawdziwej kuchni. I faktycznie prawdziwą świeżą bagietkę poznacie po chrupaniu skórki.
Animatorzy nie musieli sobie wyobrażać dań. Pod okiem Kellera w studio Pixara w ich tzw. zakładowej kuchni, stworzono i przygotowano menu, które potem mogliśmy oglądać na ekranie. Ile ja bym dała, żeby się tam wtedy znaleźć… hmmmm. A na talerzach zobaczycie między innymi: szczupaka na parze z masłem, duszony koper, ziemniaki, filet mignon z ragout z ogonówki i szalotki z sosem bordelaise i truflami.
Atak głodu po filmie
Założenie twórców było oczywiście takie, że każdy po obejrzeniu filmu miał lecieć do domu, żeby albo jeść, albo gotować. Niestety okazało się, że wykonane komputerowo jedzenia wyglądają bardziej przerażająco niż komputerowo wykonany robak. Nadmiar szczegółów tworzył groteskowe efekty. Najtrudniej było odtworzyć pyszny i wszystkim aż za dobrze znany chleb… ach te mięciutkie okruszki… Podobnie było z sałatą. Nie było łatwo dobrać właściwy kolorów zieleni. W zasadzie, to całe jedzenie w filmie było wyzwaniem, nawet odpady w koszu – opowiadali twórcy.
No i jeszcze historia samego przepisu na ratatuj, bo nie jest to pierwszy lepszy przepis. Otóż przepis powstał w tej formie, która jest na ekranie, kiedy producent filmu Brad Lewis, zapytał Kellera, co podałby największemu krytykowi kulinarnemu, gdyby przyszedł do jego restauracji. Odpowiedział że confit byaldi, czyli lżejszą wersję potrawy ratatuj. A cienko pokrojone plasterki rozłożył w formie wachlarza. I tak z tzw. wieśniackiej potrawy powstało arcydzieło sztuki kulinarnej, przypominającej szefowi kuchni o dziecięcych smakach.
Film jest dobry na każdą okazję, o każdej porze i w każdym wieku. Jest wspaniałym przykładem filmu kulinarnego i przez to że jest animacją wcale nie traci na znaczeniu, bo daje dużo więcej pola do popisu naszej wyobraźni i naszym smakom.
“Not everyone can be a great artist, but a great artist can come from anywhere.”
Ratatouille | Ratatuj, 2007, reż. Brad Bird, Jan Pinkava