Młody Papież Paolo Sorrentino o fikcyjnym pontyfikacie Piusa XIII (w tej roli Jude Law) to trafna szpila w Watykan.
Watykan na widelcu i to przez kogo, przez samego papieża, ale papież też ma swoje za uszami. Na dodatek kręci i zwodzi swoich współpracowników, a jak się okazuje nawet wiernych. Oprócz tego pokazuje, w jednej ręce trzymając papierosa, karierowiczów, gejów, obnaża wszystkie wady i słabości. Kpi i momentami kipi.
Wszystko to w przemyślanych w każdym szczególe kadrach. Piękne zdjęcia, ciekawy montaż, wzmacniają jeszcze bardziej siłę scenariusza. Reżyser jednak nie ułatwia nam zadania, nie dzieli bohaterów na złych i dobrych. Nie będziemy z maślanymi oczami wgapiać się w Piusa XIII, bo czasem nie da się go nawet lubić.
Porównywanie Juda Law jako papieża do Franka Underwooda jest kiepskim chwytem marketingowym, bo takie skojarzenia mogą jedynie zaszkodzić. Watykan w serialu owszem jest pełen intryg, a Papież zręcznie miesza i podpuszcza przeciwników, ale to zupełnie inne wydanie. Tu więcej jest dialogów, czy obrazów mających wywołać prowokację, albo namieszać nam w głowach. Nie ma sensacji, ani gwałtownych zwrotów akcji.
A wszystko to w cieniu pytania: czy Bóg istnieje? bo nawet sam papież zadaje sobie to pytanie.
Na koniec okazuje się, że papież jest osobą powściągliwą jeśli chodzi o poranne posiłki.
Papież wywraca oczami na suto zastawiony stół:
– Not knowing your tastes Your Holiness, we took the liberty of preparing a little of everything.
– Didn’t anyone tell you I dont eat much? Hardly anything, in fact! All I have in the morning is Cherry Coke Zero.
Na domiar złego sprowadzają mu siostrę Bice, kucharkę, która traktuje papieża jak swojego wnuczka, albo innego chłoptasia pod skrzydłami.
– You just tell your Bice what you want and I’ll prepare it for you. Matriciana, pasta e fagioli, carbonara, lasagne…
Jej entuzjazm i otwartość szybko zostaną zgaszone.
Tak czy owak, kto pije i pali ten nie ma robali. Na razie tylko pali i mało je, ale za to wywraca Watykan do góry nogami.