BFG czyli BFO czy Wielkomilud ?

wielkomilud

bfg5

BFG to historia sierotki Zosi i tajemniczego Olbrzyma. Spielbierg podjął się ekranizacji jednej z wielu wspaniałych bajek Roalda Dahl (Charlie i fabryka czekolady, Matylda, Fantastyczny Pan Lis).

To nie mogło się udać, to nie miało prawa się udać, bo każdy kto czytał książkę (ale tylko w wersji z 1991 roku czyli Wielkomiluda, kolejne tłumaczenia są tylko tłumaczeniem, a tam potrzeba artysty od języka, więc nikt Michałowi Kłobukowskiemu nie dostaje), wie, że jej siła tkwi w słowach. Sama historia jest dość prosta i mało absorbująca, tu zabawa słowami jest najprzyjemniejsza.

Niemniej jednak film jest bardzo bardzo ładny, bardzo dobrze technicznie zrobiony, jak przystało na Spielberga. Z łatwością przepadłam na dwie godziny w krainie olbrzymów, a bohaterskiego Giganta chciałam złapać za te cudne strzygące uszy.

bfg3

bfg2

Olbrzymy jak się okazuje jedzą ludzi jak truskawki, ale nasz był wyjątkowy i nie jadł. Jadł co innego.

– Ale skoro nie jesteś ludożercą tak jak inne olbrzymy, to czym sie żywisz? – spytała Zosia.

– Rzeczywiście, dosyć to kłopotława sprawka – odparł Wielkomilud. – W tej naszej przekrętłej Krainie Olbrzymów nie wyrastają takie pogodne jadalstwa, jak ananasy czy pomazarańcze. Wyrasta tu tylko jedno jedyne jarzywo, niesłychanie jałowiste: łobgórzec.

Łobgórzec, albo jak kto woli Snozzcumber – czarny, znaczony wzdłuż białymi pręgami, cały w szorstkich wzgórkach.

“Wstręcę się nim! Pogardzam go i nim wybrzydzam! Ale nie chcę łapaszować ludziów, tak jak inne olbrzymy, więc muszę przez całe życie chrupczyć jałowiste łobgórce. Inaczej zostałaby ze mnie skóra i złości.”

Czyż to nie wspaniały język, pełen przekrętów, wkrętów i neologizmów? Jestem byłam zachwycona!

bfg7

Dodatkowo Olbrzymy / Giganty piją też, a mianowicie piją Frobscottle, albo jak kto woli bąbliżadę. Jest słodka i przemilska w obsmaku! Smakołykowata, musowata bąbliżada, której bąbelki nie lecą do góry tylko do dołu. Te do góry powodują bekanie, a olbrzymy nie bekają. Za to te do dołu powodują … trzmiele 😀 … czyli po naszemu piardy. Dla nas trzmiel to istna muzbzyka!

bfg1

“Ach, jakaż ona była pyszna! Jaka słodka i orzeźwiająca! Smakowała wanilią i śmietanką, a na samym skraju tego smaku dawał się wyczucć lekki aromat malin. Bąbelki były wprost cudowne. Zosia wyraźnie czuła, jak podskakują i pękają jej w brzuszku. Było to niesłychane doznanie, zupełnie jakby setki maleńkich ludków tańczyły na bosaka i łaskotały ją od wewnątrz palcami stóp.”

Rozpływam się przy takich zabawach…  🙂 To zostawiam was z potrzebą przeczytania książki i zobaczenia filmu.

Ach i jeszcze przepisy! Będzie niebawem przepis na Bąbliżadę 🙂

bfg

Zapisz

Rekomendowane artykuły