Kucharz, złodziej, jego żona i jej kochanek

kucharz złodziej jego żona i jej kochanek

„Kucharz, złodziej, jego żona i jej kochanek” to połączenie kuchni, erotyki, barbarzyństwa i zbrodni. Ten niesamowicie malarski, barokowy w obrazie, skąpy w dialogu film, wielu odrzuci.

Tu jest wszystko! Jedzenie, picie, wypróżnianie, oddawanie moczu, kopulacja, odbijanie, wymioty, plucie i krwawienie, tuż obok wyrafinowanej francuskiej kuchni.  Spójny, ale pełen kontrastów, z jednej strony pokazuje delikatność miłości prawdziwej, z drugiej dążenie do brutalnej dominacji. Niszczenie dorobku poprzednich epok i snobowanie się na wyrafinowane gusta.

Natomiast Złodziej jest symbolem całej ohydy świata. Nie zostawia nawet cienia wątpliwości, co do swojego okrucieństwa i zbrodniczego trybu życia. Otoczony zaślepionymi poddanymi, powtarzającymi jego zachowanie w nadziei na przychylne spojrzenie. Młody Tim Roth w tej roli wypada nader prawdziwie, szczególnie kiedy wymiotuje omułkami.

 „Wygląda jak żarcie dla królików mających obstrukcję

Wydaje się, że nasz barbarzyńca poważa tylko jedną osobę. W zasadzie wszyscy go poważają, jest nią kucharz, który pełni swego rodzaju rolę boga. Przychylny miłości, ignorujący, pobłażliwy dla brutalności współwłaściciela restauracji Le Hollandaise

W restauracji wisi obraz „Bankiet oficerów Bractwa Strzeleckiego św. Jerzego” z 1616 roku, holendra Fransa Halsa. Obraz ten zdobi w filmie ścianę w części jadalnej, gdzie ucztuje Złodziej. Portret zbiorowy namalowany został dla gwardii miejskich i przedstawia oficerów podczas corocznego bankietu z okazji święta patrona. Te libacje często trwały wiele dni, ale specjalnym dekretem ograniczono je do trzech. Lało się wino i piwo, zagryzane najczęściej pieczonym wołem. Co ciekawe oficerowie na obrazie mają tylko noże do odcinania mięsa, które jedzą palcami. 

Ogromna zielona rajska kuchnia przywodząca na myśl teatr albo nawet operę, z przylegającą do niej skąpana w czerwieniach salą jadalną, targowiskiem próżności. Chłopiec śpiewający na zmywaku Psalm 51: “Obmyj mnie zupełnie z mojej winy…” potęguje wrażenie oglądanej sztuki. 

Proszę zapiąć trzeci guzik swojej drogiej marynarki, zniknie poczucie pustki.

Tytułowy Złodziej posiada, bo inaczej nie da się tego ująć, żonę Georginę (Helen Mirren). Kobieta jest jego przeciwieństwem, ze swoją elegancją i wysublimowanym smakiem. Dlatego kucharze sami mówią, że gotowanie dla niej to przyjemność. Cicha i wycofana, dostrzega na sali czytającego mężczyznę (Alan Howard). Między nimi nie pada ani jedno słowo, a w spojrzeniach i mowie ciała rodzi się płomienny romans. 

W jednej scenie Złodziej pyta się swojego podwładnego, czy wie co to są ostrygi preriowe. Chłopak jak wiele osób odpowiada błędnie, sugerując ryby i owoce morza. Tymczasem ostrygi preriowe to jądra wołu. Ich konsumpcję zaczęli farmerzy amerykańscy, żeby zapobiec marnotrawstwu po kastracji. 

Kochankowie spotykają się początkowo w białej, symbolizującej czystość, toalecie, później w różnych zakamarkach kuchni. A to z serami, z chlebami, czy mięsem, w najmniej odpowiednich miejscach. Apetycznie wkomponowani w jedzenie, kochają się na czas, między deserem a kawą. To bardzo odważna rola Helen Mirren. Pomimo pełnej nagości w wielu scenach, jest w tym piękno, zmysłowość, ale są też sceny brutalne. 

Reżyser w młodości był malarzem. A filmami zajął się, ponieważ żałował, że obrazy nie mają ścieżki dźwiękowej.

Idylla nie może trwać wiecznie, a to co ukryte prędzej czy później zawsze wychodzi na jaw. Dlatego kochankowie uciekają nadzy z restauracji, do księgarni, której właścicielem jest tajemniczy mężczyzna. Jak Adam i Ewa wypędzeni z kulinarnego raju. Koniec jest tragiczny, a Georgina z namiętnej kochanki przeradza się w mścicielkę. 

Obrażasz szefa kuchni, czytanie powoduje niestrawność. (…) To (o książce) trzeba ugotować z groszkiem puree.

Film jest spektaklem, który wciąga nas w brutalną historię, z francuską kuchnią w tle i kanibalizmem na deser. Jedzenie jest tu z jednej strony miłosnym doznaniem, ale też powodem próżności i rozpusty. 

Jak wyceniasz menu? Najwięcej liczę za czarne: winogrona, oliwki, czarne porzeczki. Ludzie lubią przypominać sobie o śmierci. Jeść czarne jedzenie to jak konsumować śmierć. Mówią: O śmierci pożeram cię!. Czarne trufle są najdroższe i czarny kawior. Wyceniamy też próżność. Dania dietetyczne są droższe o trzydzieści procent, afrodyzjaki o pięćdziesiąt.

W wielu miejscach przeczytasz, że film Kucharz, złodziej … to atak na polityków i rządzącą wtedy Margaret Thatcher, albo na kapitalizm z jego bezwzględnością i pazernością. Dla mnie ten ekstremalny obraz jest kwintesencją upadku ludzkiej duszy, degeneracji nas samych w pełnym przesytu świecie. 

“Try the cock, Albert. It’s a delicacy, and you know where it’s been,”

ps. kostiumy do filmu przygotował nie kto inny jak mistrz przewrotnej i teatralnej mody w połączeniu z seksapilem – Jean Paul Gaultier.

Kucharz, złodziej, jego żona i jej kochanek (1989) | The Cook, the Thief, His Wife & Her Lover, reż. Peter Greenaway

Jeśli interesują cię filmowe talerze nie tylko z mainstreamu, obserwuj mnie na Instagramie albo na Facebooku.

Rekomendowane artykuły