Mare z Easttown nie jest to serialem, który może się w jakikolwiek sposób kojarzyć z jedzeniem. Co może mieć wspólnego z jedzeniem morderstwo nastolatki w małym miasteczku i pani detektyw z problemami.
Otóż okazuje się, że w tym przypadku nawyki żywieniowe bohaterki ewidentnie wynikają z problemów, a scenarzyści umiejętnie wykorzystali to do podkreślenia charakteru i sytuacji bohaterki. Śmieciowe jedzenie, chipsy, piwo i pizza przy każdej okazji, a zamiast obiadu wielkie buły, czyli lokalne kanapki.
Lady Hawk
Kate Winslet w roli Mare, Lady Hawk, byłej gwiazdy koszykówki, jest do bólu prawdziwa. Wygląd, zachowanie, relacje z bliskim, to wszystko jest spójne i wynika z konkretnych powodów. Nie ma tu fałszu i udawania, w stylu babka ma problemy, ale wygląda olśniewająco. Nie, jest zmęczona, często spuchnięta, z odrostem i niedbale związanymi włosami.
Twórcy serialu Mare of Easttown często podkreślają, że Kate Winslet przykładała ogromną wagę do sposobu w jaki Mare je i co je. Od pierwszej sceny przewijają się hoagies, kanapki filadelfijskie i Rolling Rock. Za wszystkie zjedzone produkty i momenty w scenariuszu odpowiedzialny był mieszkający w tej okolicy showrunner Brad Ingelsby.
Z bułą od pierwszego kadru
Rozpadająca się i cieknąca kanapka z pierwszej sceny, którą Mare wcina jednocześnie prowadząc samochód, popijając kawę i rozmawiając przez telefon pochodziła z lokalnej knajpy Tom Jones. Widzowie, mogli się już domyślać, kim jest główna bohaterka i jak żyje. Konsumpcja zostaje przerwana przez siły wyższe czyli obowiązki służbowe w postaci aresztowania.
Scenarzyści Mare z Easttown w przypadku jedzenie, też są prawdziwi do bólu. Nie jest to jakieś przypadkowe jedzenie, to wszystko są lokalne produkty, lokalne knajpy. Ludzie tak tu się żywią, w takich miejscach bywają. To wszystko powoduje, że czujemy się w serialowym typowym miasteczku w Pensylwanii swojsko.
Na chacie u Mare nie jest lepiej, a wszystko co jest na półkach i w lodówce pochodzi od lokalnych producentów. Chipsy Herr’s, Cheez Whiz, kulki serowe itp. Scena kiedy Kate wyciska serową pastę na kulkę serową jest idealna. Tak by to zrobił zwykły człowiek. Prawda ekranu, potrzeba umami, a ser w dużych ilościach jest idealny na ukojenie duszy i nie tylko.
Richardowi, nowemu w tych stronach, poznanemu w barze mężczyźnie, tłumaczy rodzaje lokalnych kanapek. Na kanapki filadelfijskie chodzi się do Coco, a na hoagies do La Spada.
Kanapki filadelfijskie
Kanapki filadelfijskie (cheesesteaks) to serowa rozpusta. Taka kanapka składa się głównie z cienko pokrojonej, poszarpanej wołowiny, wymieszanej z serem. A wszystko to w podłużnej bułce. Natomiast hoagies… to jest długa historia. Namiastkę możecie zjeść w subwayu. Kanapek w kształcie łodzi podwodnej w Ameryce jest całkiem sporo. Z klopsikami, z kiełbaską, z chrupiącą skórką i bardziej gumowate. A wszystkiemu oczywiście winni włoscy imigranci. Co ta Ameryka by jadła gdyby nie Włosi i Meksykanie?
Kanapki zależnie od regionu mają też różne nazwy: hoagies (Pensylwania czyli nasze serialowe tereny), hero (New York City), grinder (New England), submarine, spukie, wedge, bomber, torpedo, poor boy, musalatta, torta, rocket i jeszcze trochę i ciut ciut.
Co do hoagies, to nazwa prawdopodobnie pochodzi od włoskich imigrantów, którzy pracowali w Philadelphia Navy Yard, nazywanej Hog Island. Robotników zaś nazywano hoagies.
Hoagies z La Spada
Skupmy się jednak na hoagies z La Spada, bo zrobiłam rozeznanie i to jest oscar wśród kanapek. Podłużna biała bułka, jest lekko wydrążona, na spodzie jest cienko pokrojona wędlina, albo mięso, na to oczywiście plastry sera, potem sałata, warzywa wszelkiej maści, potem znowu ser i mięso/wędlina. Na wierzch oczywiście reszta lekko wydrążonej buły, tak żeby wszystko ładnie się mieściło w środku naszej łodzi podwodnej, a potem w naszej paszczy.
Nie dziwie się Mare, że tak lubiła te kanapki, w przeciwieństwie do wykwintnych pitu pitu na imprezie promującej książkę Richarda. Mare w wersji luksusowej, dostaje do spróbowania przystawkę z kaczych wątróbek (duck-liver hors d’oeuvres), które dość szybko lądują na serwetce, a potem wciśnięte w kanapę. Przystawki są równie nietrafione jak i spotkanie z Richardem. Nie jej klimaty i to wszystko podkreśla tylko brak komfortu. Zdecydowanie wybiera kanapkę na stacji benzynowej i wersji glamour zjada ją na kanapie… wtem … przez okno wlatuje karton mleka. Rozbita szyba jest wszędzie, ale to nie przeszkadza Mare w spokoju kontynuować jedzenie i pracować.
Swoje jedzeniowej pięć minut ma też matka Mare, sarkastyczna Helen. Fantastycznie zagrana przez Jean Smart. Matka też jest po przejściach, teraz też nie ma lekko, więc schowane jedzenie jest jej pocieszeniem, obok gier na ipadzie i margarity. Za każdym razem, kiedy pojawia się na ekranie kradnie show.
Lody ukryte w mrożonkach
Parsknęłam śmiechem, kiedy zobaczyłam jak po kryjomu wyjmuje z lodówki paczkę z mrożonymi warzywami, w której schowała opakowanie lodów Haagen Dazs (moje ulubione!!!). Myślę, że jeśli macie dzieci wiecie o co tu chodzi. Do kompletu pod zlewem ze środkami czystości trzymała sos czekoladowy Hersheys. I wszystko na nic… zamiast lodów, wstrząs mózgu.
Emocjonalną więź Mare z jedzeniem widać, kiedy idzie zapytać matkę jak się czuje, jednocześnie zapychając się chipsami i mówiąc z pełną buzią. To ją dystansuje, wycisza, a raczej zamula.
Kolejna randka Mare jest znowu nieudana. Tym razem jednak przynajmniej jest kolacja w restauracji, co w czasie pandemii nie było łatwe do nakręcenia. Mare spotyka się z detektywem Zabel, który ewidentnie smali do niej holewki. Mare niestety traktuje to jako kolację służbową i po paru zdaniach i kęsach jest pozamiatane.
Tortellini special
Mare zamówiła “tortellini special” z cukinią*, której obawiał się detektyw. Obawiał się, bo generalnie prowadził poukładane i przewidywalne życie, więc jedzenie też nie mogło być zaskakujące. Tortellini w tej wersji z cukinią jest mało popularne, najczęściej podaje się je z sosem pomidorowym i serem. Zabel popełnił błąd, że nie spróbował, a jest wyborne. O czym możecie przekonać się z przepisu (już wkrótce).
Po postrzeleniu nagle na scenę wraca pierwszy adorator, czyli Richard. Wpada do Mare z koszem wiktuałów, w którym są oczywiście jej ulubione hoagies z La Spada, piwo Rolling Rocks, chipsy Herr’s i TastyKakes (informacja od scenografów serialu), wg mnie takie nasze Dancake. TastyKakes to oczywiście lokalna firma, jak wszystkie wykorzystane w serialu. Mare jakoś nie emocjonuje się sytuacją, interesuje ją głównie czy piwo jest zimne.
Mare z Easttown
Każdy produkt, jedzenie, picie, każdy kęs, siorb w serialu podkreśla gdzie i w jakiej części Ameryki się znajdujemy. To jak zachowuje się i jak je, jakie ma podejście do jedzenia Mare tworzy nam pełen obraz typowej Mare. Z jej problemami, ze skomplikowanym życiem i udawaniem, że wszystko jest pod kontrolą, biorąc na siebie problemy innych, zamiast swoich.
*kolacja pochodziła z restauracji Olive Garden (włoskiej zresztą).
Jeśli tak jak ja tropisz jedzenie w filmach i serialach, gotujesz potrawy z filmów, pieczesz ciasta i torty bohaterów seriali, koniecznie obserwuj mnie na Instagramie albo na Facebooku.