Chyba każdy wie co to jest tiramisu i chyba nie ma osoby, która nie widziała filmu Bezsenność w Seattle z Meg Ryan (w swoich złotych latach) i Tomem Hanksem.
Film opowiada o Samie, architekcie, który samotnie opiekuje się synem po śmierci żony. Nie za bardzo ma ochotę na randki i zmiany w swoim życiu, więc syn bierze sprawy w swoje ręce i dzwoni z problemem do radia. I tak ryżojady (ojciec i syn) poznają Annie, która jest o krok od życiowego błędu.
Bardzo lubiłam ten film, jak większość filmów Nory Ephron (Kiedy Harry poznał Sally nadal pozostaje moim ulubionym). Ta kobieta miała niezwykły talent do komedii romantycznych i nikomu nie udało się tego przebić. Jest w tym filmie jeden żart, żart kulinarny zresztą, który ma więcej znaczeń niż może się wydawać.
Żart z podtekstem
Sam, podczas lunchu radzi się kumpla, jak teraz wyglądają randki. Od słowa do słowa i następuje taka wymiana zdań:
- Nie sądzę, żebym mógł pozwolić kobiecie zapłacić za obiad — mówi Sam.
- Świetnie, urządzą paradę na twoją cześć. Będziesz człowiekiem roku w Seattle Magazine – odpowiada Jay.
- Tiramisu – mówi Jay.
- Co to jest tiramisu? – pyta Sam.
- Dowiesz się.
- Dobrze co to jest?
- Zobaczysz!
- Jakaś kobieta będzie chciała, żebym jej to zrobił, a ja nie będę wiedział, co to jest!
- Pokochasz to.
Ten dialog miał wtedy zabawny, dwuznaczny wydźwięk, bo nie uwierzycie, ale był to czas, kiedy ludzie nie wiedzieli co to jest tiramisu. Oczywiście nie mówimy o Włoszech. Ludzie w Ameryce nie wiedzieli. W 1993 nie był to standardowy deser w restauracji. Więc Sam zakłada jakiś podtekst seksualny w tym słowie.
Trendy kulinarne i film
Podobno twórcy filmu po premierze dostawali kilkanaście telefonów dziennie z pytaniem o sens tego żartu. Nie wierzyli, że to jedzenie. I tak to też były czasy dzwonienia do różnych miejsc… Film oczywiście przyczynił się do wzrostu popularności deseru, do tego stopnia, że marketingowcy stworzyli przepis samej Nory Ephron, który podała w Good Morning America.
“My dream was that line would play for the people who knew what it was and in a different way for the people who didn’t know what it was.”
A co do samego tiramisu, które uwiodło nie tylko Amerykanów. Deser wymyślony w latach 70 tych we Włoszech, przez Roberto Linguanotto i Albę Di Pillo. Teraz wydaje nam się banałem, ale naprawdę dobre tiramisu nie ma sobie równych. Im mniej składników, tym trudniej przygotować idealny deser. A tu jest ich niewiele: biszkopty, espresso, alkohol, mascarpone i żółtka. Doskonale przygotowane uniesie nasze kubki smakowe w kulinarne niebiosa. Powinno smakować jednocześnie słodko, kremowo, lekko alkoholowo i gorzko.
Popraw mi humor
Pamiętajcie tiramisu w dosłownym tłumaczeniu to – od tira mi sù 'popraw mi humor’, dosł. 'podnieś mnie’. I to jest klucz do eleganckiego deseru, który nigdy mi się nie nudzi. Zaraz po szarlotce i serniku ofkors!
Nora Ephron nie tylko tutaj zażartowała z nowych trendów kulinarnych w kuchni amerykańskiej, a raczej z ich małej znajomości. Annie na balu sylwestrowym obiecuje Walterowi, że zabierze go do chińskiej restauracji na dim sum. Na co “uczulony na wszystko Walter” pyta czy to jest z pszenicą? A Annie, która pewnie tylko słyszała o dim sum, odpowiada, że raczej nie.
Dim sum – to nie tak jak myślisz
Dim sum („touching heart” – uwielbiam oryginalne tłumaczenia), dla jasności, to określenie na wszelakie przekąski podawane w chińskich restauracjach do herbaty. I tak, zdecydowanie są tam dania z pszenicą. U nas jak zwykle z nieznanych przyczyn, to określenie widnieje przy pierożkach. A do dim sum nie należą tylko pierożki, ale też sajgonki, bułeczki, ciasta, mięso, ryż, desery. To co błędnie jest nazywane dim sum, to najczęściej są chińskie pierożki wonton.
Dobrze jest wracać do starych filmów, szczególnie tego typu, sympatycznie spędzony wieczór i jak zawsze kilka filmowo-kulinarnych odkryć. Po więcej zapraszam do obserwowania Kino i Kuchnia na facebooku albo na instagramie (w stories, jest zawsze więcej ciekawostek).
Bezsenność w Seattle | Sleepless in Seattle, 1993, reż. Nora Ephron