Moje Tokyo Stories zaczyna się tak: pamiętam, ten dzień kiedy pierwszy raz przyjechałam do Japonii. Byłam sama, niewyspana, (nie dałam rady zasnąć w samolocie), trochę ze ekscytacji, a trochę ze strachu. Czekałam na kuzynkę, która miała dolecieć ze Stanów.
To był mój pierwszy azjatycki kraj, więc czułam się trochę zagubiona i wystraszona. Wrodzona inteligencja i znajomość języków pozwala mi się swobodnie poruszać po krajach europejskich i wszelkich innych z językiem pochodzącym od łaciny. Z japoński, mogłam się domyślać i domyślać… nic to nie dało. Wtedy nie wiedziałam nic o Japonii, nie znałam Japońskiego. Ta podróż to był trochę taki wybór palcem po mapie. Prezent który sprawiłam sobie na czterdzieste urodziny. Wyjazd, który wiele w moim życiu zmienił.
Wyjeżdżając z Japonii, wiedziałam, że wrócę, że chce zamieszkać, że chce się przemalować na Japonkę, wyjść za mąż za Japończyka, nie wiem wszystko, chciałam zjeść całą Japonię, pochłonąć ją. Z biegiem lat ten obraz się oczywiście zmienił, nie ma idealnego miejsca na świecie. Nabrałam dystansu i większego zrozumienia, a nie tylko sam zachwyt i popkulturowe zauroczenie z katalogów turystycznych.
Miłość od pierwszego wejrzenia
Nadal jest to jeden z moich ulubionych krajów, drugi to Włochy, ale o tym w innym odcinku. Pasjonuje mnie architektura i japońskie jedzenie. Przeczytałam chyba wszystkie książki, które wyszły po polsku o Japonii. Nadal nic o niej nie wiem i ciągle mam dużo do odkrycia. Przez pandemię zaczęłam pochłaniać więcej japońskich filmów, przypomniałam sobie wszystkie Miyazakiego, Kurosawy, Ozu, a to tylko wierzchołek góry.
Mam taki zwyczaj od wyjazdu do Japonii, że w sylwestra, jem makaron soba jak Japończycy, odcinając się od trudów starego roku. Wyobrażam sobie wtedy, że siedzę w środku nocy w małej japońskiej knajpce, którą prowadzi znajomy i siorbię makaron, jak w Midnight Dinner czyli Meishiya (shinya shokudo – kolacja o północy).
Midnight Dinner: Tokyo Stories
Meishiya to mała fikcyjna knajpka, domowa izakaya z serialu Midnight Dinner: Tokyo Stories w Shinjuku. Jej właściciel, szef kuchni otwiera ją, kiedy mieszkańcy Tokio kończą dzień i wracają do domu, czyli od północy do siódmej rano. Jest mądry i enigmatyczny niczym miejscowy Yoda. Menu jest bardzo proste: tonjiru (wieprzowa zupa miso), piwo, sake i shochu, ale jeśli gość ma wszystkie składniki ugotuje mu co zechce. Właśnie te niestandardowe posiłki na życzenie, splatają różnorodnych klientów, z ich opowieściami o dylematach moralnych, starzeniu się, niewierności czy nieodwzajemnionej miłości. Oglądając pomyślałam o Nocy na ziemi Jarmuscha, ale nie szukajcie tu więcej skojarzeń, niż różnorodność gości.
W serialu znajdziecie elementy komediowe, ale przede wszystkim czułe spojrzenie na codzienne problemy ludzi. Każdy odcinek to nowa postać i nowe danie, co wiele mówi o możliwości łączenia nas przez jedzenie.
Menu z serialu
Znajdziecie więc w pierwszym sezonie: タンメン makaron tan-men i przekomarzania na temat jedzenia na noc węglowodanów, przy corn-dogs (アメリカンドッグ) czyli rybnej kiełbasce w cieście naleśnikowym posłuchacie o seksie, będzie także tonteki トンテキ (stek wieprzowy), omuraisu オムライス (omlet ryżowy), marynowany bakłażan, tamago tofu 玉子豆腐 (tofu z jajkiem) z sardynkami i świeżą pachnotką, umeshu 梅酒 (wino śliwkowe), jjigae czyli zupa teściowej (to nie jest tłumaczenie, tylko kontekst z serialu), kociołek 白菜と豚バラの一人鍋, czarny cydr, 長芋のソテー smażony pochrzyn (tzw. powietrzne ziemniaki), ハムカツ Hamukatsu (kotlety z szynki, albo szynka w panierce). A na koniec czyli na sylwestra Toshikoshi Soba (sylwestrowy makaron soba) 年越しそば.
O każdej potrawie (no może nie o każdej, bo nie wiem czy was nie zanudzę) napiszę w oddzielnych odcinkach. Na pierwszy rzut będzie makaron soba.
Drugi sezon
W drugim sezonie w menu znajdziecie: smażony ryż z kurczakiem, smażony kurczak z serem, onigiri ze śliwką, smażone skrzydełka kurczaka, yakisoba pan (coś jak hot dog tylko z makaronem soba), łosoś z grzybami, kitsune udon, ramen curry, zawijany omlet na słodko, krab i toshikoshi soba.
Midnight Diner ma szczególny rodzaj magii. Oglądanie daje podobne doświadczenia, gdy wchodzisz do ciepłej izakaya podczas zimnej nocy i słuchasz zgiełku miasta, które toczy się wokół ciebie, a ty siorbiesz wspomnienia, marzenia i czujesz jedność z ludźmi w środku. Nie trzeba rozmawiać, każdy snuje w głowie swoje historie.
* Serial oparty jest na popularnej mandze, autorstwa Yaro Abe.
Po więcej ciekawostek, smaczków i innych filmowo-kulinarnych delikatesów zapraszam do obserwowania bloga Kino i Kuchnia na facebooku albo na instagramie.