Głęboka woda mocno mnie przytopiła, a obietnice były duże. Chociaż nie jest to film najwyższych lotów, to jak Ana de Armas je tosty, nie mówiąc o innych rzeczach, które robi w filmie potrafią zrekompensować niedoróbki. Porównania do kotki w rui mogą mieć swój ukryty sens.
Widząc nazwisko reżysera (Adrian Lyne) spodziewałam się thrillera erotycznego na miarę Fatalnego zauroczenia co najmniej. Informacja o Patricii Highsmith, autorce książki na podstawie, której nakręcono film jeszcze bardziej podkręciła mój apetyt. Znana ze swoich mistrzowskich powieści psychologicznych z wątkiem kryminalnym, była już wcześniej ekranizowana: Utalentowany pan Ripley (Jude Law, Matt Damon), czy Carol (Cate Blanchett, Rooney Mara).
Niestety zostało tylko marzenie i głód trudny do zaspokojenia. Zamożny mąż, który pozwala żonie na romanse, aby uniknąć rozwodu, staje się głównym podejrzanym o zniknięcie kochanków, to w skrócie fabuła filmu. Ben Affleck w roli Vica, nie musi grać sztywniaka, bo nim jest, ale mógłby to trochę urozmaicić. Nudny sztywny gość na imprezie, mówiący o mordowaniu kochanków, kto by się przejął. Chyba tylko taki typ jak Joel (Brendan Miller) i może jakiś pisarz żądny sensacji (Tracy Letts).
Z całego filmu zostało mi tylko napięcie. Nieustanne napięcie, że może w końcu coś się wydarzy, może nabierze ta historia sensu. Sensu nabrały tylko skorupiaki…
Fun fact najciekawsze są ślimaki. Nie cierpię ich straszliwie. Wywołują we mnie agresję. A pierwsze krople deszczu dają sygnał do nadchodzącej inwazji na mój ogródek. Myślę, że każdy właściciel fortecy, w której skrywa skarby, sztabki ogórków, wypieszczone sałaty, czy rozświetlające mrok dalie, rozumie mnie bardzo dobrze.
Jednak najgorsze momenty nad obgryzionymi do cna roślinami, nie skłoniłyby mnie do konsumpcji. I tu nasz bohater Vic przychodzi z ciekawostką, bo żeby zjeść ślimaki, trzeba je najpierw zagłodzić. Ich jelita muszą być puste, w przeciwnym razie zatrucie, a nawet zgon gwarantowane.
Czyste jelita
Możliwe, że tak bywało kiedyś. Teraz do spożycia przeznaczone są głównie ślimaki winniczki, hodowlane. Karmione są specjalna mączka, a ich „oczyszczenie” jelit polega na trzymaniu w skrzynkach z solą. To powoduje skurcze jelit i opróżnienie.
Raz w życiu na jakiejś służbowej kolacji jadłam ślimaki i mówiąc szczerze, moje proste podniebienie nie doznało ekstazy, a nawet euforii. Ten francuski przysmak podawany najczęściej jako przystawka, to escargots à la Bourguignonne, czyli ślimaki po burgundzku. Znajdziecie je też w kuchni hiszpańskiej, portugalskiej, czy greckiej.
W Polsce choć jest największym eksporterem winniczków, nie mają powodzenia, zapewne przez wieszcza Kochanowskiego i Reja, którzy ponoć odradzali.
Wracając do naszej chodzącej skorupy, czyli Vica. Swoją drogą, ciekawy dobór opancerzonych istot. Homary to tak, bo bufonada, nadmiar pieniędzy, symbol bogactwa, zupa z homara to przecież jak kartoflanka u nas. Pech, że adorator żony jest uczulony na skorupiaki i musi zadowolić się tostem z grillowanym serem. Tosta, czyli prostotę wybiera też Melinda, dusząca się i przytłoczona skorupą męża. Ciągłymi prowokacjami i zdradami próbująca wzbudzić w nim jakiekolwiek emocje.
A z drugiej strony ślimaki, chowające się w swoich skorupach, ale tylko do obserwacji, a nie do konsumpcji. Czy mają obrazować jego stosunek do żony, nabożną kontemplację i likwidację zagrożeń? Ona jest jego zwierzątkiem, o które dba, ale nie daje wiele więcej.
I ta głęboka woda … czy o naturalne środowisko skorupiaków chodziło, wilgoć, którą uwielbiają ślimaki… a może oślizgły Vic. Wszystko to przytapia brakiem sensu. Plus z seansu jest taki, że chętnie sprawdzę w książce Patricii Highsmith o co chodziło.
Swoją drogą, Śmiałam się w głos czytając o tym jak wspaniale Ben poradził sobie na planie, pracując ze ślimakami. Hodowca ślimaków (snail wrangler) był pod wrażeniem, nie stracili ani jednego.
I jeszcze na koniec kilka słów o zupie z homara czyli lobster bisque. Bisque (bis cuites „dwa razy ugotowane”) to gładka, kremowa, mocno przyprawiona zupa ze skorupiaków. Wykorzystuje się do niej takie, które nie są już wystarczająco świeże. W oryginalnej recepturze, muszle są mielone i dodawane do zagęszczenia zupy.
Osobiście nie mam nic przeciwko podniebieniu dwunastolatki, o które oskarża Melindę Vic. Przytłoczona wykwintnością i przesadą, też zamówiłabym mac and cheese (makaron z serem).
Wymyślne potrawy mogą nas intrygować, kusić, przyciągać nieznanym, ale na co dzień chcemy tosta z serem. Coś normalnego, zwyczajnego, coś co da nam pociechę, a nie faceta, który nawet nie umie ukraść ciasteczka …
Po więcej ciekawostek, smaczków i innych filmowo-kulinarnych delikatesów zapraszam do obserwowania bloga Kino i Kuchnia na facebooku albo na instagramie. A jeśli spodobał wam się przepis na filmowe danie to dajcie lajka tu albo tu albo tu i tu.