W końcu spełniłam swoje marzenie i zrobiłam babę au rhum z filmu kulinarnego Uczta Babette. Sporo pracy, ale było warto. A skoro ja zrobiłam, to wam się uda tym bardziej.
Baba au rhum vel Savarin ma pokrętną historię i oczywiście nie ma dowodów na prawdziwość którejkolwiek, więc wybierzcie swoją ulubioną.
Nicolas Stohrer
Babka (baba) została “sprowadzona” do Francji przez naszego króla Stanisława Leszczyńskiego. Legenda głosi, że strudzony król nie chciał jeść suchej babki, która stwardniała po długiej podróży i jego kucharz nasączył ją winem Tokaj lub Malagą (według rozbieżnych relacji), które później zastąpił rumem. Kucharz nazywał się Nicolas Stohrer. Był cukiernikiem Stanisława Leszczyńskiego, księcia Lotaryngii, byłego króla Polski i ojca Marii Leszczyńskiej, która poślubiła Ludwika XV z Francji.
Zresztą możecie sami spróbować i odwiedzić cukiernię Nicolasa Stohrera w Paryżu przy rue Montorgueil: https://stohrer.fr/
Książka Larousse Gastronomique twierdzi, że król nazwał deser imieniem swojej ulubionej postaci z „1001 Arabian Nights” – Ali Baby. Baba miała rodzynki lub suszone owoce, była moczona w syropie z likieru.
Gerolamo Baba
Inna wersja głosi, tzw. wersja włoska, że baba pochodzi od króla Neapolu Gerolamo Baby, który był ogromnym łasuchem. To on kazał nasączyć ciasto, ponieważ uznał, że jest za suche. Mówi się też, że władca był porywczy i cisnął ciastem tak, że rozbił butelkę z rumem (się mu nie dziwię skoro zęba mógł złamać, to lepiej butelkę roztłuc). A rum się tak fortunnie robił, że nasączył ciasto. Na dworze dziwnym zbiegiem okoliczności był na król Stanisław Leszczyński i bardzo mu to ciasto przypadło do gustu.
Savarin
Natomiast Savarin (nazwany tak na cześć największego smakosz w historii Jean Anthelme Brillat-Savarin), został stworzony przez parę paryskich cukierników w 1844 roku. Pozbawili ciasto rodzynek i suszonych owoców. Obecnie bez obaw możecie zamawiać w cukierniach to Baba au rhum lub Savarin. Na 99,9% dostaniecie to samo.
I tak mamy jedno ciasto a nazw tysiące: baba rumowa, baba ponczowa, baba au rhum, rhum baba, savarin, baba neapolitańska.
Tak czy siak, ten filmowy deser, ze swoim bogactwem smaku i delikatnością, przyprawi waszych gości o zawrót głowy.
Ciasto:
- 100 g masła
- 250 g mąki
- skórka otarta z ½ cytryny
- 25 g drożdży
- 8 g miałkiej soli
- 25 g miodu (najlepiej akacjowego)
- 1 łyżeczka mielonej wanilii
- 8 jajek
Do nasączenia:
- skórka otarta z ½ cytryny
- 1 strąk wanilii
- skórka otarta z ½ pomarańczy
- 1 litr wody
- 350 g cukru pudru
- 50 g przecieru ananasowego (można pominąć jakby co)
- 100 ml ciemnego rumu
Do polania:
- 100 g galaretki morelowej
- 100-200 ml ciemnego rumu
- Bita śmietana i owoce do podania
Babeczki najlepiej przygotować w dwóch etapach, w odstępie minimum 48 godzin.
Wszystkie składniki powinny być w temperaturze pokojowej.
I etap – Ciasto:
Masło kroimy na małek kawałki. Do misy robota kuchennego wsypujemy mąkę, dodajemy miód, pokruszone drożdże, sól, wanilię, skórkę otartą z cytryny i 3 jajka. Wyrabiamy na średnich obrotach, aż ciasto będzie odstawało od ścianek. Dodajemy 2 jajka i wyrabiamy jeszcze 10 minut. Cały czas wyrabiając dodajemy masło. Mieszamy aż składniki się połączą. Ciasto powinno być rzadkie. Odstawiamy w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na 30 minut.
Foremki
W oryginalnym przepisie jest informacja, że ciasto zmieści się w 8 foremkach z kominkiem. U mnie to się nie sprawdziło, bo miałam małe foremki to raz, ale wykorzystałam jeszcze dodatkowo 6 dużych foremek bez kominka (upiekły się znakomicie, więc mogą być i takie). Możecie też spróbować z dużą formą na babkę z kominkiem. Wg mnie na 99% powinno być ok. Jak przetestuję to dam znać, albo wy dajcie mi znać. Podsumowując wykorzystałam 6 małych foremek z kominkiem i 6 średnich bez kominka.
Foremki smarujemy masłem, wypełniamy ciastem i odstawiamy do wyrośnięcia, około 30 minut. Nagrzewamy piekarnik do temperatury 200 stopni i pieczemy 15 minut. Po upieczeniu studzimy na kratce i zostawiamy na 1-2 dni żeby wyschły. Lepiej się nasączają.
II etap – nasączanie:
Do rondelka wkładamy skórkę otartą z pomarańczy i z cytryny, zeskrobane nasionka wanilii. Wlewamy wodę, dodajemy cukier oraz przecier ananasowy i doprowadzamy do wrzenia. Wlewamy rum, zestawiamy z ognia i studzimy do temperatury 60 stopni.
Babeczki zanurzamy w ponczu i sprawdzamy nożem, czy są nasączone. Nóż powinien łatwo wchodzić w ciasto (ale nie krójcie tylko delikatnie przyciskajcie). Babeczki polewamy dodatkowym rumem i smarujemy lekko ściętą galaretką. Nadziewamy bitą śmietaną, dekorujemy owocami. Schładzamy co najmniej przez godzinę.
Po więcej ciekawostek, smaczków i innych filmowo-kulinarnych delikatesów zapraszam do obserwowania bloga Kino i Kuchnia na facebooku albo na instagramie. A jeśli spodobał wam się przepis na filmowe danie to dajcie lajka tu albo tu albo tu i tu.
Przepis Pierre Herme.