Dom Gucci stał się ofiarą Ridleya Scotta, który grubą kreską odmalował portret skomplikowanych relacji wewnątrz rodu. Ma wiele minusów, ale dla kulinarno-filmowego tropiciela, scena z latającym carpaccio zrekompensowała częściowo straty.
Jak zawsze wiemy jak to się skończyło, wiemy że nie była to romantyczna historia o kopciuszku. Patrizia Reggiani (Lady Gaga a może Lady Macbet) z pozornie wyrafinowanym gustem, przydatnym bardziej przy wyborze męża, niż stylu, rozwala system. Jest koniem trojańskim wprowadzonym do rodziny i niszczącym system od środka. Myśle, że skojarzenia z Dynastią, są tu jak najbardziej uzasadnione.
Prosta do bólu, uroczo żenująca. Patrizia woli karmić przyszłego męża panzerotti od ulicznego sprzedawcy (a dokładniej od Luini), niż jadać u Saviniego. Tak wykwintna restauracja mogłaby ją tylko onieśmielać, obnażyć braki w obyciu. Tymczasem chowa aspiracje na później, bo to tylko pozory, a apetyt rośnie w miarę jedzenia.
Z czasem rozpływa się w makaronikach i opowiada niepytana historię życia. On Maurizio z kijem w dupie, nieśmiały i zauroczony, zamienia się z czasem w nierozważnego artystę, który potrzebuje partnerki bardziej adekwatnej do sytuacji. Żołądek po szwajcarsko-włoskiej matce (Sandra Ravel) wybrał domowy strudel czyli Paolę Franchi.
Z jedzeniem jest w filmie Dom Gucci, jak z historią rodziny Gucci, poplątanie z pomieszaniem. Więc mamy wspomniane przeze mnie panzerotti, a dlaczego nie calzoni, ktoś zapyta? Wygląda podobnie! Panzerotti pochodzi z Apulii (spichlerza Włoch), jest mniejsze od calzoni i ma sos w środku. Co do reszty nie ma specjalnie różnicy. Chodzi głównie o regionalizm, panzerotti bardziej pasuje do żyjących w pośpiechu mediolańczyków. Ma rozmiar kieszonkowy i wystarczy, żeby wziąć leki na stres. Kto by zasiadał do wielkiego calzone!?
Panzerotti | Calzoni
Pizze złożone na pół i zlepione wzdłuż brzegów, z cebulą, pomidorami, czosnkiem, oliwkami, anchois, ale nie są pieczone, tylko smażone w oleju.
Rodzina Guccich, pochodząca z Florencji, podobnie jak kuchnia toskańska (pisze w swojej książce Elena Kostioukovitch) odznacza się wiejską prostotą, ale jest zarazem arystokratycznie wymagająca, jeśli chodzi o jakość surowców i sposoby przyrządzania. Tak było ze wszystkich od pierwszego Gucciego. Sam Guccio Gucci lubił sobie folgować z jedzeniem.
Po przeniesieniu się rodziny do Mediolanu, Bagutta Trattoria stała się ich ulubionym miejscem, a Cotoletta (Piccata) alla Milanese (Sznycel mediolański) ulubionym daniem.
Tort Szwarcwaldzki
Niestety na filmie z jedzeniem jest oszczędnie. Na siedemdziesiątych urodzinach Aldo Gucci (Al Pacino) też nie ma za dużo włoskich specjałów, wjeżdża za to olbrzymi tort szwarcwaldzki. U nas bardziej znany jako Black Forest.
W rzeczywistości, jubilat był dość oszczędny jak na milionera. W Nowym Jorku (tam głównie mieszkał) Aldo często bywał w Prime Burger i restauracji Schrafft’s, gdzie zamawiał club sandwich i szarlotkę na gorąco. Do jego ulubionych dań należała kanapka z pieczenią wołową u Reubena naprzeciwko sklepu na Pięćdziesiątej Ósmej. Drogi lunch w „21” czy La Caravelle był dla niego wielkim wydarzeniem.
„Gucci is like a cake. You’ll have a taste, and you want more. Then you’ll want the whole thing for yourself.”
Jak na Włochy, bardzo mało jedzą, coś tam miga na stołach w kolejnej wykwintnej restauracji Galli, ale prawdziwą ukryta gwiazda jest espresso. Może dlatego, że większość akcji dzieje się w Mediolanie, gdzie nie ma czasu na delektowanie się jedzeniem, a pęd potrzebuje paliwa.
Warto wybrać się do filmowej restauracji Galli, gdzie Rodolfo Gucci (Jeremy Irons) z synem i przyszłą synową jedzą obiad. W rzeczywistości jest to zabytkowa restauracja Il Salumaio Di Montenapoleone, między murami Palazzo Bagatii Valsecchi.
Jasno widać, że Amerykanie nie powinni grać Włochów. Co się udało w Ojcu Chrzestnym, tutaj jest parodią. Al Pacino i Jared Leto zrobili wszystko, żeby stworzyć karykaturę, a nie postać.
„Never confuse shit with cioccolato. They may look the same, but the taste very different.”
Jared Leto w wywiadzie dla I-D magazine mówił: „I did it all. I was snorting lines of arrabbiata sauce by the middle of this movie. I had olive oil for blood. This was a deep dive i did. If you took a biopsy of my skin, it would come back as parmesan cheese.” Jak dla mnie zanurkował za głęboko.
Ostatnia wieczerza, a raczej śniadanie ze wspólnikami Maurizio Guccim (Adam Driver) podsumowuje całą historię w jednym daniu. Biesiadnicy zachwycają się niesamowicie delikatnym carpaccio z toskańskich krów z Val di Chiana. Z tych samych krów, z których kiedy zaczynali robili torby i buty.
Region Val di Chiana słynie z pięknych ogromnych białych krów chianina (jedna z najstarszych ras bydła na świecie). Z których robi się między innymi steki po florencku (porcja ma nie mniej niż 450 g.
To właśnie rodzinna Guccich poszła na rzeź tworząc niezwykła markę i jakość, ale sama stała się ofiarą. Pytanie czy ofiarą samych siebie czy czynników zewnętrznych?
Smak pozostanie, tylko ktoś inny będzie doił krowy.
Na pewno rodzina Guccich stała się ofiarą Ridleya Scotta, który grubą kreska odmalował portret skomplikowanych relacji wewnątrz rodu. Wyszło z tego przedziwne danie połączenie wykwintnej potrawy, z wymyślnymi składnikami, przemielone w ciężkostrawny fastfood.
Po więcej ciekawostek, smaczków i innych filmowo-kulinarnych delikatesów z kina, VOD, streamingów (Netflix, HBO Max, Prime Video, Disney+), zapraszam do obserwowania bloga Kino i Kuchnia na facebooku albo na instagramie. A jeśli spodobał wam się wpis lub przepis na filmowe danie to dajcie lajka tu albo tu albo tu i tu.
Dom Gucci | House of Gucci, 2021, Ridley Scott