Wznowienie książki Bogini: Tajemnice życia i śmierci Marilyn Monroe idealnie wpasowało się w czas oczekiwania na premierę filmu o aktorce. Czy książka wnosi coś nowego do historii o ikonie, czy w ogóle jest biografią?
Przez wiele lat nie zastanawiałam się kim była Marilyn Monroe. Była dla mnie, jak dla wielu osób produktem popkultury, twarzą na kubkach i t-shirtach. W filmach wydawała mi się zbyt i nadto. Odrzucałam wszelkie symbole kobiecości, a ona była Boginią, zniewalającą i oszałamiającą nie tylko mężczyzn.
Kiedy zaczęłam się interesować filmem na poważnie, ta perspektywa zmieniła się. Nie stałam się fanką, ale zaczęłam ją szanować. W zachwyt wpadłam przy Blondynce, J.C. Oates, ale po tej baśni o MM miałam silną potrzebę poznania faktów.
Sięgnęłam z wielkim nadziejami po książkę Bogini: Tajemnice życia i śmierci Marilyn Monroe, Anthonego Summersa. Ponad 600 stron dawało nadzieje na spotkanie z faktami o MM. Moje rozczarowanie rosło z każdą stroną. Sposób pisania na poziomie brukowej gazety szukającej sensacji i plotek. Najgorszy jest początek, potem język zaczyna być trochę lepszy. Autor zupełnie pomija dzieciństwo Normy Jean. Zaczyna opowieść od narodzin Marylin Monroe. Dałoby się to wybaczyć, ale …
Tajemnica scenariusza
Szybko zorientowałam się, że coś mi tu nie gra, i po krótkim śledztwie sprawa była jasna. Książka jest zapisem wywiadów ze wszystkimi możliwymi ludźmi, którzy chcieli i mogli coś powiedzieć o MM. Wywiadów, z których w większości wypadków nic nie wynika. Wywiadów, które były przeprowadzone do filmu dokumentalnego o Marilyn Monroe. A całość od razu zasugerowała mi formę scenariusza.
To jednak nie jedyny minus. Połowa książki to sensacyjne domniemania na temat braci Kennedy i ich związków z MM. Tu moja cierpliwość się wyczerpała. Wszystkie istotne informacje zawarte w tej książce, są na każdym portalu internetowym. A reszta nie służy niczemu. Nie jest to wg moich standardów ani biografia, ani tym bardziej przełomowa. Film, który znajdziecie na Netflixie, jest jeszcze nudniejszy, ale nie trzeba za niego płacić aż 70 złotych.
Niezrealizowany projekt
Przypomniał mi się wywiad Davidem Lynchem, który miał z Markiem Frostem (później razem stworzyli serial Twin Peaks) pracować przy projekcie Goddess, a który to nie doczekał się realizacji. Lynch od zawsze fascynował się Marilyn Monroe, więc temat go zainteresował.
Zacytuję reżysera: “Spotkaliśmy się z Anthonym Summersem, autorem książki Bogini: Tajemnice życia i śmierci Marilyn Monroe. Ale im głębiej w to wchodziliśmy, tym bardziej zaczynało mi się to kojarzyć z latającymi talerzami. Wiesz, nieważne, jak bardzo się pasjonujesz tematem UFO, nie jesteś w stanie udowodnić, że istnieją. (…) I podobnie jest z Marilyn Monroe, rodziną Kennedych i tak dalej. Do dziś nie wiemy co tam było fikcją, a co prawdą. Projekt zaczął coraz bardziej skręcać w stronę typowej biografii z naciskiem na powiązania z rodziną Kennedych, oddalając się coraz bardziej od aktorki filmowej, która spadła w przepaść.” (David Breskin, 1990)
I niech to będzie najlepsze podsumowanie tej pozycji na temat Marilyn Monroe. Lynch tego nie ruszył i wam też nie polecam.
Po więcej ciekawostek, smaczków i innych filmowo-kulinarnych delikatesów z kina, VOD, streamingów (Netflix, HBO Max, Prime Video, Disney+), zapraszam do obserwowania bloga Kino i Kuchnia na facebooku albo na instagramie. A jeśli spodobał wam się wpis lub przepis na filmowe danie to dajcie lajka tu albo tu albo tu i tu.