Punkt wrzenia to dzień z życia dobrej restauracji z jednym z najlepszych szefów kuchni, w jednym ujęciu z rosnącą temperaturą.
Czy po tych wszystkich filmach, reality show, książkach Bourdaina, jest coś jeszcze do opowiedzenia o trudzie i znoju pracy w restauracji? Okazuje się, że tak. Ciekawie dobrana forma sprawiła, że poczułam to jeszcze bardziej. I pomimo „humanitarnego” podejścia szefów kuchni, wymuszonego przez wyłożenie kart na stół, nadal pod pokrywką kipi. Czasem coś się wymsknie, za co trzeba przepraszać, w końcu jesteśmy tylko ludźmi. Choć próbujemy być robotami, nasze problemy nie znikną, a ciało w końcu odmówi posłuszeństwa.
Punkt wrzenia zależy od punktu siedzenia
Punkt wrzenia to dzień z życia dobrej restauracji z jednym z najlepszych szefów kuchni. Andy (Stephen Graham) zmaga się nie tylko ze stresem związanym z byciem szefem kuchni, ale też skomplikowanym życiem rodzinnym, długami i uzależnieniem. Ale to nie tylko jego historia, każdy ma w filmie swoje pięć minut, które wyzwalało w mojej głowie, tworzenie ich pobocznych historii.
Nagrany w tzw. one shotcie, jednym ujęciu, co oznacza w praktyce wykazanie się niezwykłymi umiejętnościami organizacji pracy na planie. To wręcz taniec synchroniczny, który przypominał mi nagrodzony Oscarem film Tango, Rybczynskiego. Czy współcześnie, scena w jednym z odcinków The Kidding, gdzie zmieniał się tylko/aż wystrój pokoju. Możecie obejrzeć jak wyglądało to od kuchni tutaj:
Jednym z wczesnych filmów nagrany w one shocie, jest Sznur, Hitchcocka z 1948. Reżyser chciał w ten sposób uzyskać uczucie klaustrofobii odczuwalne w sztuce na podstawie, której nakręcono film. Aktorzy niestety, nie podzielali jego ekscytacji nad sposobem nagrywania, szczególnie narzekał James Stewart.
Gotowanie zawsze było i jest kultem bólu. – A. Bourdain
Punkt wrzenia nakręcony w ten sposób bardziej nas angażuje w historie kuchenne. Wsiąkamy w nią i czujemy się, bardziej jak towarzysz niż jak widz. Czujemy się częścią spektaklu, nic nie wydarzyło się tu bez nas. Brak perfekcyjności dodaje sytuacji szczyptę prawdy w tej zaaranżowanej grze. Jest też chyba najlepszym sposobem na uchwycenie presji i napięć w restauracji. Nie mówiąc już o rosnącej temperaturze emocji.
Życie to jedno ujęcie, a to kawałek życia w czasie rzeczywistym. – Barantini
Ten sposób kręcenia, kiedy temperatura rośnie, a my podążamy za bohaterami, wymaga niesamowitego skupienia i zaangażowania, koordynacji od całej ekipy. Podobno aktorzy trzymali „biblię” (zapis wszystkich scen) w lodówce. Kiedy kamera podążała w inna stronę, mogli sprawdzić kolejność ruchów.
„Z recenzją jest jak z seksem, pracujesz z tym, co masz.”
Wszystko działa jak dobrze naoliwiona maszyna, ale jak z prawem Murphy’ego, zawsze coś się spierdoli. Mamy tu bardziej mechanikę kuchni, niż wirtuozerię gotowania. Operator nie skupia się na tym co stoi na kuchni, ale procesie przygotowania i relacjach między bohaterami. Trigerami są albo sami gotujący, albo nadęci klienci. Sama zaczęłam się bać stolika 13tego.
Płacz, pot i tłuszcz
Stephen Graham specjalizujący się głównie w gangsterach (Irlandczyk, 2019), wciela się w Andy’ego Jonesa, szefa kuchni na krawędzi. Polskim widzom najlepiej zapamiętany z drugoplanowej roli w filmie Przekręt (2000, Guy Ritchie), na wyspach najbardziej znany jest z przełomowej dla niego roli nacjonalisty w serialu This is England.
Aktor wielokrotnie opowiadał w wywiadach, o pracy na planie filmu „Punkt wrzenia”, że jest to najbardziej „zen way of filming”. Swoją drogą to jemu zawdzięczamy Jodie Commer (Killing Eve), której talent dostrzegł podczas kręcenia Good Cop. Pomysł na film zaczął się od krótkiego metrażu o tym samym tytule nakręconym w 2019, przez Barantiniego.
Na polu bitwy jakim jest kuchnia, masz albo wrogów albo przyjaciół na całe życie. A emocje zawsze są na najwyższym poziomie. Reżyser coś o tym wie, pracował jako kucharz przez 12 lat. Rzucił aktorstwo, żeby zostać kucharzem, a później jak się okazuje dobrym reżyserem. Z Grahamem znają się od 20 lat i są bliskimi przyjaciółmi.
Film został nakręcony w trakcie pandemii, jakieś 3-4 dni przed lock downem, w prawdziwej restauracji Jones and Sons w Hackney. Prowadzi ją prawdziwy Andy Jones, spokojny i bez nałogów typ.
Po więcej ciekawostek, smaczków i innych filmowo-kulinarnych delikatesów z kina, VOD, streamingów (Netflix, HBO Max, Prime Video, Disney+, AppleTV), zapraszam do obserwowania bloga Kino i Kuchnia na facebooku albo na instagramie. A jeśli spodobał wam się wpis lub przepis na filmowe danie to dajcie lajka tu albo tu albo tu i tu.
Punkt Wrzenia | Boiling Point, 2021, reż. Philip Barantini
Źródło zdjęć: materiały prasowe