Obsesja Eve to serial o psychopatycznej zabójczyni i brytyjskiej agentce. Są jak ogień i woda, ale z łącząca je wzajemną obsesją.
Doskonały scenariusz Phoebe Waller-Bridge w komplecie z rewelacyjnymi aktorkami. Jodie Comer jako psychopatyczna zabójczyni Villanelle i Sandra Oh jako agentka Eve, zaowocował serialem, który mogę oglądać na okrągło.
W końcu ktoś zadrwił z męskiego świata thrillerów szpiegowskich i wykorzystał najoczywistszą ludzką cechę czyli niekompetencje. Jesteśmy ludźmi, a nie jakimś pieprzonym Bondem. Villanelle jest złośliwa i dowcipna, czyli to o czym codziennie marzę pod prysznicem i próbuje nauczyć moje alter ego czegoś pożytecznego, w końcu. Scena w której Villanelle, na samym początku zrzuca ze stołu zestrojonej dziewczynce lody na ubranie, jest moim marzeniem! Ależ bym gówniarzom pokazała!
W serialu jednak jest więcej obsesji, niż tylko obsesja Eve. Eve ma obsesje na punkcie zabójczej Villanelle, ale czego nie spotyka się zbyt często, zabójczyni ma obsesje na punkcie swojej prześladowczyni również. A Phoebe Waller-Bridge ma obsesje na punkcie kiełbasy!
“If you don’t know the answer to that question, then you are a sausage yourself” – odpowiedź Phoebe Waller Bridge na znaczenie kiełby w serialu.
Pierwszy sezon napisany przez nią (2 – Emerald Fennell, 3 – Suzanne Heathcote i 4 – Laura Neal) wygląda jak sklep mięsny. Zresztą sklep mięsny też się pojawia. Osobiście uważam to za genialne wykorzystanie tak oczywistego nośnika męskiej siły i władzy jakim jest mięso i fallus w prostym, choć nie prostackim skojarzeniu z kiełbasą. W jednej scenie Carol opowiada, że ofierze obcięto klejnoty, w drugiej Villanelle smaży kiełbaski. I nawet jeśli Phoebe twierdzi, że to przypadek, to potwierdza, że ma zryty beret i robi to intuicyjnie, co tylko potwierdza jej geniusz.
Mielonka w workach pojawia się w prawie każdym odcinku, słowem lub czynem. A jak dołożymy do tego rzeźnickie metody niektórych zabójstw, wszystko staje się bardziej mięsiste.
“You’ve never called me sausage before”
Z podtekstami poszłabym o krok dalej, mając za scenarzystkę właśnie Phoebe. Scena z suchym makaronem, którym swoją drogą aktorka prawie się udławiła, również nabiera „głębszego” znaczenia w kontekście. Podobno od tamtej pory Jodie Comer nie tyka carbonary.
Scenę nakręcono w nagrodzonym gwiazdką Michelin City Social Jasona Athertona, w Tower 42. Choć to może być słaba reklama akurat.
Szczytem tej mięsnej historii jest inspiracja jaką Villanelle znalazła w obrazie Jana de Baena, Zwłoki braci De Witt w Rijksmuseum w Amsterdamie. Bekon! No jasne, przecież to się nie może inaczej kojarzyć koneserce. Johan de Wit, wraz ze swoim bratem zostali rzekomo zabici i zjedzeni przez wściekły tłum. Sposób zabicia kolejnej ofiary jest więc dziełem sztuki z jednej strony, a z drugiej jak określa go Carolyn sklepem mięsnym. A skoro jesteśmy przy skojarzeniach, to rany też kojarzą się jej z pizza, także tak.
„I will eat anything” –
Villanelle odżywia się prawdopodobnie tak samo jak normalny człowiek, ale ponieważ na ekranie twórcy unikają zazwyczaj tego ludzkiego aspektu, tutaj wydaje się wręcz obsesyjny. Inna sprawa, że chyba przebiła Brada Pita. Poza tym robi to z większym wdziękiem (sorry Brad).
Villanelle (rzeczownik): forma włoskiej pieśni częściowej wywodząca się z Neapolu w XVI wieku, w stylu rustykalnym z energicznym rytmem, często śpiewana przez zespoły wiejskie dla szlachty miasta.
Kiedy widzimy ja w pierwszej scenie je lody, potem shepherd’s pie, lody, lukier, ciasta, frytki, burgery. Jest wszystko! Poza tym ta dziewczyna kocha przekąski. A lody i kiełbasa… przypadek? Nie sądzę!
Ciasto pasterskie zyskuje jednak w tym serialu nadrzędny status. Jest ulubionym daniem Eve, a przepis na ulubioną wersję dzierży mąż Eve. Dalej to już wiecie jak się sprawy potoczyły. Trzeba też zaznaczyć, że Villanelle często gotuje. Może nie wychodzą jej desery (tort z wiśnienkami), ale dania główne zdecydowanie tak.
Elegancka i stylowa Villanelle z sosem złośliwego beztroskiego dziecka to danie idealne. Pobudza wszystkie zmysły i emocje. Jej absurdalne żarty dodają pikanterii.
To nie jest kobieta, przy której czułabym się bezpiecznie w kuchni, ba nawet przy stole z pełnym zestawem sztućców. Co tam noże, kiedy równie śmiercionośna może być łyżka.
Po więcej ciekawostek, smaczków i innych filmowo-kulinarnych delikatesów z kina, VOD, streamingów (Netflix, HBO Max, Prime Video, Disney+, AppleTV), zapraszam do obserwowania bloga Kino i Kuchnia na facebooku albo na instagramie. A jeśli spodobał wam się wpis lub przepis na filmowe danie to dajcie lajka tu albo tu albo tu i tu.