Drapieżny apetyt – Tar

film Tar

Tar to historia szaleństwa i upadku wybitnej kompozytorki, dyrygentki w berlińskiej orkiestrze. 

Pytanie które przez ostatnie lata dzieli, czy da się odseparować artystę od jego sztuki nadal pozostaje bez odpowiedzi. Film Tar dodaje jeszcze jeden punkt do dyskusji. W dzisiejszych czasach nie tak łatwo utrzymać się na szczycie. Równie szybko z drapieżnika możesz stać się obiadem (ofiarą). Kultura unieważniania jest teraz tak łatwa, jak ścieranie ołówka z kartki. Trafiasz w niebyt. Wszystkie dokonania, nie ważne jak duże, idą w niebyt. A kolejne pokolenia nie będą bronić Bacha, Woody’ego Allena czy Polańskiego. 

Tar to film o nadużyciach władzy, prestiżu, o nieograniczonym narcyzmie i nadęciu, co pięknie eksponuje już sam plakat do filmu. 

Lydie Tar poznajemy podczas spotkania z Adamem Gopnikiem na The New Yorker Festival. Dostajemy pełną notkę biograficzną, wraz jej poglądami na feminizm, czy łączenie życia ze sztuką. Idealna bohaterka, maestro, geniusz, dyrygentka, lesbijka prowadząca orkiestrę w Berlinie. Wszystko modne, na czasie, w trendzie i chwytliwe. Wykłady w Juilliard School, krytyka islandzkiej kompozytorki Anny Thorvaldsdottir, której zapis nutowy „brzmi jak przepis René Redzepiego na renifery”, czy często przywoływany Leonard Bernstein, albo żydowski mistycyzm. Momentami dialogi stają się nieznośnie niezrozumiałe dla ludzi spoza tego świata. Twórcy dotykają wszystkich czułych strun. Wygrywają jednak bardzo mocny i choć zwodniczy utwór, nie korzystając z nadmiaru środków. Prosta fabuła, mroczna intryga. Historia upadku i zemsty, a może nawet zbrodni i kary. Jednak to emocje grają tutaj pierwsze skrzypce. Co często sama Lydia podkreśla. Dyrygentura jest przecież formą empatii.

Cate Blanchett w roli Tar, zabiera dla siebie cały film. Nie pierwszy raz widzimy ją w roli osoby nieheteroseksualnej. Jej kreacja w filmie Carol była równie zniewalająca, choć zupełnie w innym tonie. Towarzyszące jej wspaniałe aktorki jak Noemi Merlat (Portret kobiety w ogniu), Nina Hoss (Barbara) uzupełniają obraz genialnego szaleńca, delikatnie sugerując rysy na nieskazitelnej postaci, nie pokazując palcem. 

Nostalgiczna V Symfonia Mahlera

Perfekcjonistka, zimna, ojciec, jak o sobie mówi, ma dwie obsesje: muzykę i namiętność do kobiet. To ona dyryguje czasem, życiem. Usuwa ludzi, zamienia, ignoruje. Uwodzi młode kobiety, wykorzystuje i porzuca gdy zaczynają mieć żądania. Drażnią ją wszystkie dźwięki i osoby, które nie są jej inspiracją. Sama niejako żyje w dwóch światach, nowoczesnym, męskim świecie, perfekcyjnym, poukładanym i w przeszłości w starej dzielnicy, w starej kamienicy, słuchając wiekowych mentorów, czerpiąc nadal wzorce zachowań ze starego patriarchalnego świata. Gdzie jest więcej wspomnień i melancholii, tam wbrew pozorom bardziej dotyka świata żywych i martwych, za ścianą. Schodzi z pomnika. Tak jakby karmiła swoją przeszłością, prace nad nostalgiczną V Symfonią Mahlera. 

Jest w tym też nienachalna, ale istotna potrzeba kontrolowania wagi przed ważnym występem. Boks na rozładowanie emocji, bieganie, odżywianie się sałatką, owocami i matchą. Pozorne poskramianie wewnętrznego potwora.

Jej umiejętność manipulowania czasem, emocjami, uwagą i dźwiękiem, czyni ją groźną zarówno za kulisami, jak i za pulpitem dyrygenta. Cały mechanizm wspaniale widać w scenie lunchu z Olgą, nową wiolonczelistką w orkiestrze. Lydia patrzy na nią jak wygłodniałe zwierzę. We wspaniałej restauracji z tradycjami, karmi się tylko sałatką z ogórków. To ją nie interesuje, nie ma znaczenia co je, pożąda dziewczyny. Jej humanitarne wegetariańskie podejście do życia jest tylko pozorne. Ona chce “mięsa”, ludzkiego. Nie odstrasza jej widoczny kontrast i zależność. Olga jest otwarta, kontaktowa i bezpośrednia, wręcz zachłanna. Pierwsza bezczelnie składa zamówienie przed Lydią. Nie bawi się w delikatną grę wstępną z sałatką. Zamawia szaszłyk, a potem bierze się za delikatną jagnięcinę. Tylko to nie ona będzie w tej historii ofiarą. To ona ma w tej opowieści nóż, dzięki któremu pożre owieczkę, a raczej wilka w owczej skórze. 

Podobnie jak Jean-Baptiste Lully (XVII-wieczny dyrygent, o którym wspomina bohaterka), Tár dźgnęła się w stopę. Jej śmierć/upadek jest równie przewidywalna, jak gangrena Lully’ego. Czy zatem możemy oddzielić sztukę od artysty? Niestety, to zależy. Sama Lydia dostosowuje interpretację zależnie od sytuacji. Nie wszystko da się wytłumaczyć logicznie. Jak chodźby sam geniusz. Kiedyś sądzono, że to dar od bogów, który może pomieszać zmysły. Tylko czy my nie czynimy teraz siebie bogami?

Po więcej ciekawostek, smaczków i innych filmowo-kulinarnych delikatesów z kina, VOD, streamingów (Netflix, HBO Max, Prime Video, Disney+, AppleTV), zapraszam do obserwowania bloga Kino i Kuchnia na facebooku albo na instagramie. A jeśli spodobał wam się wpis lub przepis na filmowe danie to dajcie lajka tu albo tu albo tu i tu.

Tar, 2022, reż. Todd Field

Rekomendowane artykuły