Rzeka, nad którą rosło Minari

Minari

Minari to american dream po koreańsku. Uroczy i ciepły film o wielopokoleniowej rodzinie, zmagającej się przeciwnościami losu na obcej ziemi. 

Zacznijmy od tytułu. Minari to japońska pietruszka, o orzeźwiającym smaku, bardzo podobna do tradycyjnej pietruszki. Możecie ją spotkać pod różnymi nazwami seler wodny, kropelka wodna, japońska pietruszka, chiński seler, wąkrota indyjska. Niezwykle popularna jako przyprawa do kimchi

Minari zasiała babcia (Yuh-Jung Youn), która niepotrzebnie przyjechała z Korei do Ameryki. Nie jest prawdziwą babcią, jak twierdzi mały David (Alan Kim). Nie umie czytać, chodzi w męskiej bieliźnie, nie umie gotować, piec ciastek ale … Przeklina i rżnie w karty jak stara, czego nie omieszka wnuka nauczyć. Babcia i David tworzą niesamowita parę, pełną skrajnych emocji, dziecięcej szczerości kontra szczerość seniorów. Zanim jednak zawiążą nić porozumienia, babcia będzie musiała wypić swoje siuskowate Mountain Dew. 

„Babcia śmierdzi Koreą!”

Babcia Soonja przyjechała do swojej córki Moniki (Yeri Han), która zamknięta w przyczepie campingowej, ma wątpliwości, czy marzenie męża o wielkiej farmie ma sens. Są lata 80, gdzieś pośrodku niczego w Arkansas. Regan dba o rolników. Oni marzą o wspaniałym ogrodzie, uprawie koreańskich warzyw i uwolnieniu się od pracy seksterów (oddziela się żeńskie kurczęta od męskich; męskie się utylizuje). Tu ma być łatwiej, bo nie liczy się prędkość/czas. 

Dlatego musimy być przydatni – mówi Jacob do syna.

Lee Isaac Chung, reżyser i scenarzysta filmu, opowiada historię swojego dorastania, dziecka koreańskich imigrantów w Ameryce. David, najmłodszy z rodziny, z wadą serca, przygląda się zmaganiom rodziców. Ich staraniom o lepszy byt i potrzebie dopasowania. 

Ogień i woda

Jacob (Steven Yeun), ojciec rodziny, pomimo biblijnego imienia stroni od religii i wszystkich niejasny spraw. Jest przeciwieństwem stereotypowych religijnych Koreańczyków na emigracji. Co ciekawe los postawi przed nim skrajnie religijnego białego chrześcijanina Paula (Will Patton), który wie o rolnictwie dużo więcej niż Jacob. Paul co minutę wychwala Jezusa i nosi drewniany krzyż wiejską drogą, ale bez niego prawdopodobnie Jacob nie wiele by zdziałał. Uczy się więc tolerancji i docenia wiedzę i metody pomocnika.

Koreańczycy używają swoich głów

Odcięcie się Jacoba od korzeni, mistycyzmu, potrzeba robienia wszystkiego samemu doprowadzi do katastrofy. Mężczyzna twardo stoi na ziemi, nie daje się zwieść różdżkarzom w poszukiwaniu wody. Farma jest wprawdzie w pobliżu strumienia, a woda to życie, ale to ogień zapoczątkuje przemianę. 

Koreański American dream

Minari to historia egzotycznej rośliny jaką jest na amerykańskiej ziemi koreańska rodzina. Podobnie jak minari, oprze się przeciwnościom losu i odrodzi się jak feniks z popiołów. Będzie silniejsza jak większość roślin, które przetrwają pierwsze lata i zakorzenią się na swoim miejscu. 

Ta sentymentalna historia przywołuje moje obrazy z dzieciństwa. Prace na działce, która wtedy wydawała się ogromna. Swoją droga to niesamowite, ile owoców i warzyw dawał ten skrawek ziemi. Bez chemii, nawozów, zwykła ciężka praca i domowe sposoby. Do tej pory mam problem z zakładaniem rękawiczek do pracy w ogródku. Uwielbiam dotyk ziemi, zmęczenie i obolały kręgosłup mniej, ale i to nie jest mnie wstanie powstrzymać. Małorolny gen mam we krwi. 

W filmie jest kilka silnych akcentów z tradycyjnej kuchni koreańskie, czyli kimchi od którego poci się głowa i kimbap. Niech was nie dziwi też wór sproszkowanego chili (gochugaru), przywieziony przez babcie, czy sproszkowane poroże jelenia i sardele. No i oczywiście nasiona minari. To są lata 80. Dobrze zaopatrzone kuchnie świata jeszcze przed nami. Soonja nie tylko przywozi koreańskie specjały, przywozi cały bagaż wiedzy, doświadczeń, tradycji i kultury Koreańskiej. I to koniec końców równoważy obsesje Jacoba na punkcie Ameryki. 

Minari wrasta w widza z każdą minutą. Ta osobista historia z biegiem czasu na ekranie, rośnie w siłę i pozwala nabrać otuchy i wiary, że nasz plan, też może się udać. A wszystko potrzebuje czasu by dać plon. 

Po więcej ciekawostek, smaczków i innych filmowo-kulinarnych delikatesów z kina, VOD, streamingów (Netflix, HBO Max, Prime Video, Disney+, AppleTV), zapraszam do zapisania się na mój NEWSLETTER (ekskluzywne treści), obserwowania bloga Kino i Kuchnia na facebooku albo na instagramie. A jeśli spodobał wam się wpis lub przepis na filmowe danie to dajcie lajka tu albo tu albo tu i tu.

Minari, 2020, reż. Lee Isaac Chung

Rekomendowane artykuły