Książkowe przygody Pana Samochodzika fascynowały dzieci i młodzież w latach 70 i 80. A jak było z ekranizacją słynnej serii?
Filmy o Panu Samochodziku są oparte na serii popularnych książek dla dzieci i młodzieży autorstwa Zbigniewa Nienackiego. Głównym bohaterem jest Pan Samochodzik, czyli archeolog, muzealnik, kustosz, historyk sztuki. Pan Samochodzik podróżuje po Polsce, a nawet zagranicą w swoim specjalnie przygotowanym samochodzie, który jest jednocześnie samochodem terenowym, amfibią i latającym statkiem. W trakcie swoich przygód rozwiązuje tajemnice i zagadki związane z historią i sztuką.
Odkąd dowiedziałam się więcej o Zbigniewie Nienackim, nie opuszcza mnie pytanie, jak ktoś o tak trudnym charakterze, skrajny komformista i skandalista PRL-u, był w stanie stworzyć tak sympatyczną postać jak Pan Samochodzik. Pan Samochodzik narodził się w czwartej powieści autora i rozwijał się przez kolejne. Był taką osobą jak sam Nienacki chciałby być. Z biegiem lat on sam zaczął żyć jak jego bohater, przynajmniej częściowo, bo nadal daleko mu było do protagonisty.
“Boję się śmierci głodowej, ale pić mi się chce także.”
Trzeba oddać sprawiedliwość autorowi, że zinfiltrował powieści przygodowe wzdłuż i wszerz i zaadaptował je na polskie warunki. Jack London, Karol May to ich echa odbijają się w książkach Nienackiego. Połykałam jedną książkę za drugą. Układy z ówczesną władzą ułatwiały tą obsesyjną konsumpcję, bo dla towarzysza Nienackiego nigdy nie brakowało papieru, a nakłady znacznie przewyższały możliwości innych autorów.
Jak mówią fachowcy, z kiepskiej książki może powstać świetny scenariusz, ale czy dobrą książkę można łatwo zepsuć. Okazuje się, że tak. Na przestrzeni lat Nienacki doczekał się pięciu ekranizacji, a w tym roku na platformie Netflix pojawiła się kolejna. Szkoda, że twórcy sięgnęli po książkę, która już była zekranizowana i należy do tych najlepszych. Więc już na starcie skazali się na wyboistą i krętą drogę do serc widzów.
Wyspa złoczyńców, 1964
Pierwsza ekranizacja nie mogła mieć lepszego zespołu. Żona Nienackiego pracowała na planie filmu ze Stanisławem Jędryką i często opowiadała o tym co mąż pisze. To zainteresowało reżysera i po akceptacji scenariusza przez władzę przystąpiono do realizacji. Stanisław Jędryka reżyser magiczny, nikt tak jak on nie umiał przedstawić dzieciaków na ekranie, nie mógł być lepszy do tej roli.
“Panowie Zaliczka przyjechała. Koniec dolce vita.”
Żaden reżyser nie miał takiego podejścia do młodych aktorów. A Jan Machulski w roli Pana Samochodzika jest tak naturalny i oczywisty w wyborze, że tylko Stanisław Mikulski mógł go zastąpić w następnej ekranizacji. Kolejna żona tym razem reżysera, Joanna Jędryka wystąpiła w roli antropolożki Zaliczki. Potyczki słowne między Panem Samochodzikiem a Zaliczką, należą do moich ulubionych i wspaniale oddający ducha tamtych czasów.
“A wie pan jakie jajka są podobne do roślin? – Sadzone!”
I choć jedyne jedzenie w filmie to jabłko ustrzelone z kuszy oraz suchary jednego z harcerzy (mnie śmieszą), to film należy do moich ulubionych o Panu Samochodziku. Klimat tajemniczości i przygody, wciąga od pierwszych scen na zamku, które zresztą kręcono w Kazimierzu Dolnym i Janowcu.
Samochodzik i Templariusze, 1972
Tym razem mamy do czynienia z serialem, wyreżyserowanym przez Huberta Drapella. W roli głównej wielka gwiazda tamtych czasów, Stanisław Mikulski, oraz Ewa Szykulska. Zarówno w Wyspie złoczyńców jak i w Templariuszach ekipą wspomagającą były dzieciaki i to oni stanowią barwne wzbogacenie głównej postaci. Warunki polowe, namioty i jedzenie biwakowe oraz nieodzowne ognisko. Czasem trafia się tak dobry chleb ze spółdzielni, że nawet herbata smakuje.
I co koleżanka wywróżyła? – Że prócz kartoflanki na obiad nic nie będzie.
Na dzieciaki spadała najgorsza robota, czyli obieranie ziemniaków i zmywanie. Jako rarytas był dżem wyjadany bezpośrednio ze słoika. A cukier wykorzystywano to płatania figli, albo jakby przełożyć to na dzisiejsze – pranki. Ile tam jest pranków, polecam. Kulturalne i skuteczne. Do tego nowinki techniczne jak tranzystor w samochodzie i cudzoziemcy pijący w dużych ilościach piwo Tuborg, jak przystało na Duńczyków.
Pan Samochodzik i Niesamowity Dwór, czyli ekscentryczny dans (1986)
O kolejnych ekranizacja trochę wstyd wspominać. Niesamowity Dwór wyreżyserowany przez Janusza Kidawę, jest tak potwornie spłycony, że nie wiadomo dla kogo został nakręcony. Tajemnica staje się śmieszna, a Piotr Krukowski w roli Pana Samochodzika nie wyróżnia się ani stylem bycia, ani charakterem. Do kompletu para dziwaków Bigos (Wiesław Wójcik) i panna Wierzchoń (Sławomira Łozińska). Naiwność opowiadania historii sięga sufitu. Już nęcenie Bigosa jajecznicą na patelni wydało mi się podejrzane. Śladowe wątki feministyczne zamykają się w stwierdzeniu panny Wierzchoń, że nie zamienią ja w kuchtę i stołować będą się w ośrodku wczasowym.
Gazu panie kustosz!
Dekoracje sprowadzone do kiczowatej pseudo nowoczesności. Mydło i powidło, kwiatki do kożucha. Optyczna migrena. Z ciekawostek, pod koniec filmu w kółku dramatycznym piosenkę od małej smutnej królewnie śpiewa mała dziewczynka. Nazywa się Natalia Kukulska.
Pan Samochodzik i Praskie Tajemnice, 1988
Jednak nic nie przebije Praskich Tajemnic. Na określenie niskich lotów tej produkcji brakuje słów i skali. Produkcje Tommiego Wiseau przy tym to arcydzieła. Całość wygląda jak zagrane i wyreżyserowane przez grupę przedszkolaków. Seanse spirytystyczne wchodzą tutaj na wyższy poziom, dochodzi maszyna holograficzna, UFO i objawienia. Nie pomaga super mądry pies Tina, ani siostry Dohnalówny z Pragi. W tym wypadku wybitnie żenujący wątek siostry feministki zdeptany przez wielbiącą tradycyjny wizerunek kobiety, młodszą siostrę. I jeśli w Niesamowitym Dworze raziło mnie decorum, to tutaj już oślepłam. Film wygląda jak ówczesne stoły, deska wędlin przyozdobiona winogronami i pietruszką. Typowy garmaż lat 80. Inna sprawa, że białe skarpety, wielkie dekatyzowane kurtki, to krzyk mody tamtych lat. Za ten tragiczny scenariusz czesko-polski odpowiadają: Martin Bezouska, Dusan Kukal i Kazimierz Tarnas (również reżyser).
“Wziął dwojaki z jedzeniem i poszedł szukać skarbu i już nie wrócił.”
Na zakończenie fragment wywiadu ze Zbigniewem Nienackim, który opowiada o przygodach i jest to wg mnie dobry trop, rada, czym powinni kierować się scenarzyści, piszący dla współczesnych im widzów.
“Z przygodami to jest troszeczkę tak jak z wielkim workiem. Każde pokolenie sięga do tego worka i wyciąga z niego co innego. Otóż w naszych czasach worek z przygodami już wygląda inaczej niż kiedyś. W dawnym świecie przygodę można było opisać w sposób następujący. Młody człowiek wyjechał na wakacje. Zbudował sobie tratwę. Popłyną na jezioro. Przeżył mnóstwo przygód. We współczesnym świecie taka przygoda jest już nie do przyjęcia. Po pierwsze biwakować można tylko w miejscach wyznaczonych, nie można zbudować tratwy, bo skąd weźmiesz drzewo. A jeśli będziesz pływał na tratwie, motorówka milicyjna zaraz cię zatrzyma. Chwileczkę gdzie są karty pływackie, Nie zbudujecie szałasu. Nie wolno rozpalić ogniska. Ryby żeby łowić trzeba mieć kartę wędkarska.”
W moim zestawieniu brakuje jeszcze Pana samochodzika i latających maszyn, oraz ostatniej adaptacji Pan Samochodzik i Templariusze dla Netflixa. Mam zamiar je obejrzeć przy okazji lektury biografii Nienackiego, która ukaże się już w sierpniu. Wrzucę wtedy apdejt artykułu i oczywiście recenzję książki.
No to kotlet! – Klops papciu.
Po więcej ciekawostek, smaczków i innych filmowo-kulinarnych delikatesów z kina, VOD, streamingów (Netflix, HBO Max, Prime Video, Disney+, AppleTV), zapraszam do zapisania się na mój NEWSLETTER (ekskluzywne treści), obserwowania bloga Kino i Kuchnia na facebooku albo na instagramie. A jeśli spodobał wam się wpis lub przepis na filmowe danie to dajcie lajka tu albo tu albo tu i tu.