Film Znachor – pulpa międzywojenna 

Znachor_ekranizacja

Film Znachor, o tym jak historia wybitnego lekarza, który w wyniku utraty pamięci zostaje znachorem na Kresach, połączyła dwóch najpopularniejszych twórców swojej epoki. 

Siedzimy na kanapie, pozycje leżakowe, pół horyzontalne. Sporo przekąsek, lekka nuta alkoholowa, ale bez przesady. Wiesz, że Lichota zagra Znachora? Pasuje. A wiesz, że nigdy nie widziałam tego filmu. Serio? Mój mąż za każdym razem płacze na końcu. 

„Świat jest wielki, a ludzie na nim rozmaici.”

Słynna powieść Dołęgi-Mostowicza, pisarza “dla kucharek”, została zekranizowana dwukrotnie. Zaczęłam swoją przygodę od kultowej wersji Hoffmanna z Bińczyckim z 1981 i zawiesiłam się na kartaczach. Przywiezione specjalnie na plan z Ełku (Akademia Polskiego Filmu, 2007, wywiad z reżyserem). Te wielkie ziemniaczane kluchy w drewnianych misach okraszone skwarkami, pałaszowane przez gospodarzy i Kosibę, zwane też cepelinami, są charakterystyczne dla kuchni północno-wschodniej. Rejonów z których pochodził autor książki. W książce jednak nie znajdziemy o nich wzmianki. Owszem podstawą biednej kuchni na wsi były ziemniaki, ziemniaki ze wszystkim, więc nie ma tutaj absolutnie błędu. Bohaterowie powieści jednak na niedzielny obiad jedzą tłusty barszcz zabielany (bo zupa musiała być) i kartofle na pierwsze, a na drugie gotowaną wieprzowinę równie tłustą. Obiad w wersji z 1937 roku nie jest oczywisty. Możemy się domyślać po ustawionych misach, że jest to jakaś zupa, może właśnie książkowy barszcz. 

“Żeby ludzie na płótnie gadali.. absolutnie!” – Szkopkowa (Mieczysława Ćwiklińska)

W obu wersjach jednak doktor Wilczur podobnie wkracza do krainy zapomnienia. Zaciągnięty do Drożdżyka, “szafarza wszelkich radości, opiekuna zbłąkanych, dawcy świadomości i zapomnienia”, oddaje się temu ostatniemu. Przy kolejnych butelkach wódki panowie siedzą nad talerzem “dozy wieprzowej padliny, zwanej kiełbasą” w ‘37, a w ‘81 to jeszcze i śledzie. 

“Nie cokaj, bo obcokany będziesz, powiada Pismo Święte: jakim cokiem cokasz bliźniego twego, takim i ciebie obcokają, obywatelu stolicy trzydziestomilionowego państwa z dostępem do morza.”

Biorąc pod uwagę perfekcyjny zmysł obserwacji Dołęgi-Mostowicza, twórcy w takich detalach mogą śmiało trzymać się tekstu książki, ponieważ dobrze oddawał czasy i obyczaje. Włącznie z preferowanymi potrawami w danej grupie społecznej. Stąd w książce na przykład dobrze sytuowany doktor Pawlicki zajada się pieczenią i kompotem z rozgotowanych jabłek. Warto też sięgnąć po popularną wtedy książkę kucharską Marii Disslowej “Jak gotować”. Przekonamy się jak ciekawa była ówczesna kuchnia, a jak niewiele z niej zostało po wojnie. Zauważymy też gigantyczną dysproporcję na talerzach zamożnych, a robotników i chłopów. 

“Pisarz pierwszorzędnie drugorzędny”

Dołęga-Mostowicz miał ogromną łatwość pisania. Do wybuchu wojny wydrukował 17 powieści. Wykorzystywał schematy i stereotypy literatury popularnej. W powieściach z ciekawą intrygą umieszczał wyrazistych bohaterów. Zręcznie wplatał nowoczesne wątki, jak np. medycyna w Znachorze. A melodramat pozwolił widzom na utożsamianie się z bohaterami. Był najpopularniejszym pisarzem kultury masowej w przedwojennej Polsce. “Pisarz pierwszorzędnie drugorzędny”, Nie-Dołęga jak podobno mówił o nim Gałczyński. Zaczynał jako zecer w drukarni dziennika Rzeczpospolita, a od momentu zastępstwa za kolegę, zaczął pisać regularnie felietony. Ten przeciwnik Piłsudskiego został pobity przez bojówki marszałka i wywieziony do sękocińskiego lasu. Cud, że przeżył, a historię wykorzystał w powieści Znachor. Prawdziwa jest też historia samego lekarza pracującego jako znachor we wsi. Ludzie prości w owym czasie niechętnie leczyli się o medyków.  

“Karmiciel szerokich mas” i “król polskiego komizmu brukowego”

Znachor początkowo został napisany w formie scenariusza. Niestety żadna z wytwórni filmowych nie chciała go zrealizować. Mostowicz przerobił go więc na powieść, która zyskała ogromną popularność i wytwórnia WBF Feniks zmieniła zdanie. Scenariusz do filmu napisał jednak Anatol Stern, a za reżyserię odpowiedzialny był Michał Waszyński. I tak “spotkało” się dwóch najpopularniejszych w swojej epoce twórców. Dołęga Mostowicz “karmiciel szerokich mas” i Michał Waszyński “król polskiego komizmu brukowego”. Obaj sławni i bogaci, obaj stawiający na ilość, niekoniecznie na jakość. Trzeba przyznać, że Znachor mający premierę tuż przed słynnym Dybukiem Waszyńskiego, jest lepszy od większości nakręconych przez niego filmów. W roli doktora Wilczura wystąpił fenomenalny Tadeusz Junosza-Stępowski. Jego żonę i córkę zagrała piękna i utalentowana Elżbieta Barszczewska. 

Waszyński nakręcił jeszcze dwa filmy Dołęgi-Mostowicza, oprócz Znachora: Prokurator Alicja Horn (1933) i Trzy serca (1939).

Dołęga i Waszyński byli idealnie dobrani, reżyser kina popularnego i pisarz popularny, obaj schlebiający widzom i czytelnikom. Zarabiający dzięki nim bajońskie sumy. Obaj bezlitośnie krytykowani. Obaj z tak barwnymi biografiami, że aż dziw, że do dzisiaj nikt nie nakręcił filmów o nich samych. Znachor był hitem tamtych czasów. 

Waszyński, najbardziej znany reżyser swojego pokolenia, w przedwojennej Polsce zrealizował czterdzieści filmów. “Polski książę”, asystent Orsona Wellesa, wprawdzie nie zekranizował “Kariery Nikodema Dyzmy”, ale powieść mogła go zainspirować, do wykreowania późniejszych arystokratycznych losów. W równie szybkim tempie awansował społecznie jak bohater powieści, stając się objawieniem polskiego kina. 

“Waszyński wymarzył sobie, że będzie księciem. Żył jak książę i umarł jak książę.” Samuel Blumenfeld

Tadeusz Mostowicz był również współtwórcą Kursu Wiedzy Filmowej. Podpisał kontrakt na dwa scenariusze dla Hollywood. Dostał propozycję napisania scenariusza o wojnie 1920 dla wytwórni Warner Bros. (culture.pl)

Rozpisałam się o pierwszej ekranizacji, to teraz może kilka słów o filmie Jerzego Hoffmana. Po udanym remake’u Trędowatej, na warsztat poszedł kolejny melodramat. I tutaj reżyser zaangażował do filmu gwiazdy: stworzony do tej roli Jerzy Bińczycki, Anna Dymna, Tomasz Stockinger, Piotr Fronczewski, Artur Barciś (debiut kinowy). Nie można też nie wspomnieć o najdroższej scenie z różami, po które taksówka z Bielska jechała do Warszawy. Kino iście hollywoodzkie. Jednak nie wszyscy się nim zachwycali.

„Jedna 'Trędowata’ była do zniesienia, ale protestuję przeciwko córce 'Trędowatej’, synowi 'Trędowatej’, wnukom 'Trędowatej’ oraz całemu dalszemu renesansowi subkultury dla kucharek sprzed pół wieku, w co zaangażowano główne środki artystyczne naszego kina, produkując cykliczne bigosiki z marcepanu i gówienka, malowane jajeczka częściowo nieświeże” pisał w recenzji filmu Znachor Zygmunt Kałużyński.

Hoffman podobnie jak jego poprzednicy zyskał gigantyczny poklask wśród widzów i negatywne oceny wśród krytyków. 

Gdzie zaprowadzi nas wersja Netflixa? Dowiemy się za parę tygodni, czy Leszek Lichota jako Znachor zyska równe uznanie jak jego poprzednicy. Mam nadzieję, że znalazło się miejsce na wątki kulinarne.

 Po więcej ciekawostek, smaczków i innych filmowo-kulinarnych delikatesów z kina, VOD, streamingów (Netflix, HBO Max, Prime Video, Disney+, AppleTV, SkyShowtime), zapraszam do zapisania się na mój NEWSLETTER (ekskluzywne treści), obserwowania bloga Kino i Kuchnia na facebooku albo na instagramie. A jeśli spodobał wam się wpis lub przepis na filmowe danie to dajcie lajka tu albo tu albo tu i tu.

Rekomendowane artykuły