Od zatrutego jabłka po ściśniętą pomarańcze – Oppenheimer

jedzenie na ekranie

Film Nolana nie jest ucztą dla foodie, ale sama postać Oppenheimera wprost przeciwnie. Potraktujmy filmy Oppenheimer i Projekt Manhattan, jako pretekst do prześledzenia kulinarnych upodobań wielkiego fizyka, ojca bomby atomowej oraz jego partner in crime, generała Groves’a. 

Dieta Oppiego na Harvardzie składała się głównie z czekolady, piwa i karczochów. O ile dwa pierwsze jakoś mnie nie dziwią. Ba, mogłabym nawet się utożsamić, tak zaiste te karczochy brzmią perwersyjnie. Obiady były równie kaloryczne dla mózgu i co łatwe do przyrządzenia – grzanka grubo posmarowana masłem orzechowym i polana sosem czekoladowym. Trzeba pamiętać, że mózg zużywa najwięcej kalorii. Poprawcie mnie jeśli się mylę, ale ja cały czas myślę i zużywam.. tak myśle.

Czy z przejedzenia, czy z depresji wpadł młody profesor w obsesję. Z depresji swoją drogą wyciągnął go Proust i jego epickie dzieło “W poszukiwaniu straconego czasu”.

Stan emocjonalny Roberta nie był zbyt dobry na studiach i na dodatek pogarszały go relacje z głównym nauczycielem Patrickiem Blackettem (w filmie był to James D’Arcy). Robert lubił swojego wykładowcę, ale ten zapewne w dobrej wierze zmuszał go do pracy w laboratorium, czego Oppie nie lubił i co mu nie wychodziło. W wyniku tego napięcia emocjonalnego, zazdrości i poczucia niższości, zatruł jabłko substancjami chemicznymi z laboratorium. Nauczyciel na szczęście nie zjadł jabłka. Zresztą nie było to nic śmiertelnego, ale i tak zrobiła się z tego afera. Oppenheimerowi groziło wydalenie ze studiów. Skończyło się na tym, że fizyk został zmuszony do regularnych wizyt u psychiatry, który stwierdził u niego objawy schizofrenii. 

Oppie miał swoje ukochane miejsce na ziemi w Nowym Meksyku. Często jeździł tam na wyprawy konne w pobliskie góry. Mieszkał zazwyczaj na ranczu Katherine Page w Los Pinos. Tam kulinaria również nie były wykwintne, ale doszła whiskey, wiśniówka i wiedeńskie parówki, oprócz oczywiście masła orzechowego i karczochów w puszce. Groucho Marx szydził z karczocha i nazwał go „podstępnym warzywem”. Pliniusz Starszy nazywał je jednym z „potworów ziemi”. Skąd więc ta miłość do warzywa. Czy z preferowania orzechowego smaku przez wielkiego fizyka?

! Wszystko co później zjecie lub wypijecie nabierze słodkiego smaku.  

Mała dygresja w temacie karczochów. Warzywa te od lat 20 tych XX wieku zyskały w Ameryce status warzywnego złota. Dochodziło nawet do “wojen karczochowych”, przez co w latach 30 w Nowym Jorku przez około tydzień zakazano handlu karczochami. Rynek karczochów był w większości kontrolowany przez mafię. W Nowym Jorku “królem karczochów” był niejaki Ciro Terranova. A dokładniej agromafię, bo karczochy nie były jedyne. Agromafia czerpała zyski z handlu oliwą z oliwek, awokado, owoców cytrusowych. Sam fikcyjny Vito Corleone (Ojciec Chrzestny) zaczynał od handlu oliwą. A prawdziwy Capone był królem mleka i sera w Chicago. Podsumowując afera z karczochami spowodowała wzrost sprzedaży warzywa, zainteresowali się nim inni obywatele, nie tylko włoscy imigranci i ich potomkowie. 

„Znasz moją teorie zdegenerowanej materii? Nie zyskała poklasku. Jak myślisz co jest na końcu tunelu? Martini?” – Projekt Manhattan

Robert Oppenheimer z wiekiem rozwinął również swoje zainteresowania i umiejętności kulinarne. Ugotował kiedyś na ognisku dla kolegów nasi goreng, czyli indonezyjski smażony ryż (jedno z ich dań narodowych). Robił jajka a la Oppie, doprawione meksykańskim chili, które popijano czerwonym winem. Ale jego popisowym daniem był stek ze świeżymi szparagami i ziemniakami, poprzedzony dżinem z cytryna lub martini. Znał najlepsze restauracje i nielegalne bary w San Francisco. Zapraszał studentów do restauracji Jack’s, jednej z najlepszych wtedy w San Francisco.

„On nie pali. On lubi słodycze.” 

Generał Leslie R. Groves (Paul Newman) odegrał kluczową rolę w Projekcie Manhattan jako dyrektor projektu. Był jednym z głównych liderów tego przedsięwzięcia i nadzorował całość operacji. Choć jak widzimy w pierwszych scenach filmu, nie była to jego praca marzeń.

W przypadku generała Groves’a, zwanego “Candyman”, który kochał słodycze, zacytuję fragment książki “Generał i bomba” Williama Lawrena: “Lunch był kanapką przyniesioną z domu, hojnie uzupełnioną cukierkami, które trzymał w prywatnym sejfie.”

“This is Dick and this is fudge, from it little Dick won’t budge.” (126 as quoted in Robert Norris, Racing for the Bomb. (South Royalton: Steerforth, 2002)

Generał, człowiek surowy, pełen zasad i dyscypliny miał jedną słabość i chętnie sobie na nią pozwalał, czyli stałe dostawy słodyczy. Do jego ulubionych należały rock candy, ale nie pogardził batonikami i toffi.

Jedzenie na ekranie

Paul Newman rozpoczynający film siedzą przed tortem w kształcie pentagonu, jest kwintesencją osobowości Groves’a. „Stworzyłem pentagon, to mogę go zjeść” mówi. Czekoladki przewijają się w kilku scena gdzieś z boku, co łatwo mogło może umknąć, komuś, kto nie zna jego zamiłowania do cukru. 

Projekt Manhattan w symboliczny sposób składa hołd wielkim wynalazkom powstałym dzięki tabliczce czekolady, lub innym jadalnym rzeczom. Otóż pomarańcza staje się przełomem w sprawie o bombę, bo kiedy ściśnięcie pomarańczę, w środku wzrośnie ciśnienie. I boom! Demonstrują w jednej ze scen fizycy pracujący nad bombą Los Alamos, tajnym laboratorium w Nowym Meksyku. 

Film „Projekt Manhattan” jest fikcyjnym przedstawieniem rzeczywistych wydarzeń historycznych i stanowi fascynujący dramat opowiadający o kluczowych momentach w historii nauki i wojny. Jednak daleko mu do prawdy historycznej. “Oppenheimer” Nolana skupia się bardziej na postaci ojca bomby i jego wewnętrznych dylematach. Jedzenie na ekranie jest śladowe, ale moje notatki kulinarne pochodzą z książki „Oppenheimer. Triumf i tragedia ojca bomby atomowej”, Kai Bird i Martin J Sherwin, która jest niezwykle szczegółowa w opisach prywatnego życia fizyka.

Po więcej ciekawostek, smaczków i innych filmowo-kulinarnych delikatesów z kina, VOD, streamingów (Netflix, HBO Max, Prime Video, Disney+, AppleTV, SkyShowtime), zapraszam do zapisania się na mój NEWSLETTER (ekskluzywne treści), obserwowania bloga Kino i Kuchnia na facebooku albo na instagramie. A jeśli spodobał wam się wpis lub przepis na filmowe danie to dajcie lajka tu albo tu albo tu i tu.

Rekomendowane artykuły