Co ma Netflix do jajek na bekonie

Netflix. To się nigdy nie uda.

Netflix znają wszyscy, synonim streamingu, zarwanych nocy. Krok milowy w historii kina czy telewizji, a może kaset video.

Ileż kaset video zawala mi polowe strychu. Nagrane seriale, filmy, czy programy. Dźwięk przesuwanej kasety video w odtwarzaczu jest w mojej głowie nie do wymazania. Nie mieliśmy jak Amerykanie, zwyczaju w sobotę wieczorem chodzenia do wypożyczalni, bo w moim miasteczku była jedna i słabo zaopatrzona. A na nowości nie można się było wbić przez kolejkę oczekujących. Zostawały wiec własne nagrania z telewizora i kombinacje z wycinaniem reklam. 

A mój brat jeszcze przed erą kaset video nagrywał dźwięk z filmu na kasetę magnetofonową. I wiecie, że to działało… w głowie były obrazy a z kasety leciała ścieżka dźwiękowa i dialogi. Ciężko to sobie teraz wyobrazić, ale radziliśmy sobie jak mogliśmy i było ekstra. Teraz wściekam się jak mi się wiesza film na telewizorze, bo mam za wolny internet. Wkurzam się że nie mam co obejrzeć, bo wszystko to jakieś nudy. I teraz wchodź mój tata i opowiada jak czytał książki przy lampie naftowej. Hehe tak wiem zabrzmiała jak boomer, ale to zestawienie jest wg mnie niezbędne, żeby zdać sobie sprawę, jak daleką drogę przeszliśmy w tak krótkim czasie.

Od kaset video do video na żądanie

Dzięki książce N dowiecie się jak Marc Randolph (zarządzający Netflix w latach 1997-2003) wpadł na pomysł, który uratował nie jednej osobie psyche w czasie pandemii. Razem z Reedem Hastingsem przemienili upadająca branże kaset video w serwis z milionami subskrybentów na całym świecie. Na pomysł wpadli jadąc samochodem i narzekając na kary za niezwrócone kasety video. 

W swojej naiwności spodziewałam się magii w tej książce. A to jest opis spektakularnego startupu, narodzin biznesu i bolączek z tym związanych. Liczyłam na smaczki od kuchni filmowej, na tajemnice i ciekawostki. Tak pochłonełam swego czasu biografie Richarda Bransona założyciela Virgin, T mobile, a przede wszystkim producenta filmowego, który nie raz był bankrutem. Czy choćby przez jednych uwielbianego przez innych znienawidzonego Steva Jobsa. SocialNetwork też przyszedł mi do głowy sięgając po książkę. 

Książka jest napisana lekko i z humorem, więc jeśli marzycie o biznesie, pewnie przeczytacie ją w jeden dzień. Prześledzicie strategie biznesowe, sposoby negocjacji i zwykłe życie rodzinne pomysłodawcy. Bóle i rozterki związane z każdym startupem. 

Stety niestety to oczywiście błąd moich oczekiwań związanych z książką liczyłam na filmowa opowieść, a rzeczywistość niestety rzadko ma coś wspólnego z filmem. Miałam nadzieje, że twórcy byli maniakami filmów, że kasety video były dla nich tym co dla mojego pokolenia, a tymczasem to zwykła kalkulacja i pieniądze. Nie odmawiam geniuszu i każdego dnia włączając Netflix czy inny serwis streamingowy wychwalam ich pod niebiosa. A systemy subskrypcyjne ułatwiają mi życie nie tylko przy oglądaniu filmów. 

Bardzo ciekawe „case study” dla początkujących przedsiębiorców. Jeśli  interesują was startupy i spektakularne biznesy z Doliny Krzemowej, to książka będzie strzałem w dziesiątkę, a jeśli filmy i seriale, magia ekranu to niekoniecznie. 

Marc Randolph, „Netflix. To się nigdy nie uda”, Wydawnictwo SQN, Kraków 2020

Ps. zapomniałam o tych jajkach na bekonie. 

Założyciel Netflix, Marc Bernays Randolph, jest pra-pra-bratankiem Edwarda Bernaysa, twórcy współczesnej propagandy, a który jest bratankiem Zygmunta Freuda.

Edward Bernays to pod wieloma względami ojciec nowoczesnego PR-u i człowiek, który naprawdę zrozumiał, jak wykorzystać nowe odkrycia z dziedziny psychologii i psychoanalizy w marketingu, od rządowej propagandy po papierosy Lucky Strike. To przez niego jemy jajka i bekon na śniadanie.

Na przełomie XIX i XX wieku lekkie śniadanie było w Ameryce normą.  Większość ludzi jadła bułkę z kawą, może garść  płatków śniadaniowych.

Bernays zapytał więc lekarza swojej agencji (tak, jego agencja PR zatrudniała lekarza), czy większy posiłek rano byłby lepszy dla zdrowia ludzi.  Lekarz powiedział, że tak – więcej energii na początek dnia to dobra rzecz.

 Następnie Bernays poprosił lekarza, aby napisał do 5000 swoich najbliższych przyjaciół lekarzy z pytaniem, czy się zgadzają.  Ponad 4500 odpisało, że tak.

 To dało Bernaysowi historię do przedstawienia.  „4500 lekarzy namawia Amerykanów do spożywania obfitych śniadań w celu poprawy ich zdrowia” – czytamy w nagłówkach gazet.  Wielu z nich wspominało również o bekonie i jajkach jako idealnym, obfitym śniadaniu.

Boom! 

I to nadal działa, bądźcie czujni! 

Po więcej ciekawostek, smaczków i innych filmowo-kulinarnych delikatesów zapraszam do obserwowania bloga Kino i Kuchnia na facebooku albo na instagramie. A jeśli spodobał wam się przepis na filmowe danie to dajcie lajka tu albo tu albo tu i tu.

Rekomendowane artykuły